Oczywiście omawiamy dalej Trzeci Krok, wszak to już marzec. W Kroku Drugim uwierzyliśmy, że Siła Większa od nas samych może przywrócić nam zdrowie. Natomiast w Trzecim Kroku postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga, jakkolwiek pojmujemy Boga. Jak może pamiętacie te dwa kroki są moimi ulubionymi krokami. Wg mojej interpretacji tych dwóch kroków (z czym np. nie musisz się zgadzać) jest wyznaczenie celu większego ode mnie, którego ja sam nie mogę zrealizować. Jacek-Hazardzista z Radia (kiedyś) Józef zwrócił uwagę, że Krok Drugi nie brzmi "uwierzyłem", a jest tam "uwierzyliśmy", a więc oprócz mnie, jest jeszcze co najmniej jedna osoba. Stąd mój cel, chociaż jest większy ode mnie (i tak samo od tej drugiej osoby), tzn. ja sam nie jestem w stanie go zrealizować, jest jednocześnie do zrealizowania razem przez nas dwoje (tzn. mnie i partnera). Co więcej, ja mogę sobie wyobrazić cały ciąg celów, które po pierwsze są większe ode mnie samego i dalej są większe ode mnie wraz z jednym partnerem, większe ode mnie wraz z dwoma, trzema partnerami, itd.
Wykonując swoją część pracy z moim partnerem, ja jestem odpowiedzialny za to, co mogę wykonać sam. Partner zaś jest odpowiedzialny za swoją działkę. Ale w tej konstelacji jeden plus jeden nie równa się dwa. W takim rozumieniu 1+1 jest większe niż dwa. Powstaje więc "nadwyżka" i powstaje pytanie, kto wykonuje tę nadwyżkę? Wg mojej koncepcji Siły Większej, ta nadwyżka właśnie należy do Siły Większej ode mnie, a krok trzeci jest realizacją tej nadwyżki. Oczywiście jest to trochę mechanistyczne podejście, co w sumie nie jest prawdziwe, wszak ja z partnerem RAZEM realizujemy ten cel. Inaczej mówiąc uczestnicząc w Agape, powierzam realizację całego przedsięwzięcia Sile Wyższej. Powyższe tłumaczenie jest odzwierciedleniem koncepcji, że człowiek jest istotą społeczną, tzn. jest jednocześnie jednostką i zbiorowością, a więc reprezentuje dwa, wzajemnie sprzeczne interesy: zarówno interes jednostkowy, jak i zbiorowości (społeczny).
W mojej koncepcji uczestnicząc w Agape staram się zintegrować całe moje życie w jedną całość, tzn. ciało, wraz z umysłem i duszą.
W programie 12-kroków jest to bardzo ładnie wytłumaczone, niemniej jednak zostawiony jest ogromny margines swobody do wybrania sobie tego celu większego ode mnie. Zdecydowana większość ludzi nie potrafi jednak wyznaczyć sobie ani celu jednostkowego, ani większego ode mnie. To jest bardzo smutne, ale tak jest i niestety nie można za to obwiniać szkoły, bo wyznaczania sobie celu i dalej jego realizacji, zmierzenia się z porażką, można się nauczyć jedynie przy stole rodzinnym. Przykład - nie wykład. A z tym jest gorzej. Wyznaczenie tych celów wymaga odpowiedzialności, a większość ludzi, zniewolonych w dzieciństwie przez dominującą matkę, woli scedować odpowiedzialność na kogoś innego i całe życie szuka lidera, aby mu wskazał, co ma robić i aby się nim zaopiekował, tak jak to dawniej robiła matka. Trochę stanowi to reminiscencję sytuacji z PRLu, gdzie wszyscy realizowali wytyczne politbiura. W zamian zaś politbiuro zapewniało jednostce opiekę w postaci przydziału kartki na cukier, wczasy FWP etc.
Otwierając sobie biznes typu MLM (multi-level marketing), po pierwsze decydujesz się wziąć odpowiedzialność za siebie, po drugie powracasz do czasów dzieciństwa (dokładnie tak, jak robisz to podczas psychoterapii i w programie 12-kroków) i przypominasz sobie, jak kiedyś każdy z nas marzył w dzieciństwie. Niestety nasi rodzice, zwykle nie zdając sobie sprawy, niszczyli nasze marzenia, przez ciągłe mówienie: nie rusz, nie dotykaj, nie, nie, nie.. I w ten sposób nauczyli nas, że my nic nie potrafimy i do niczego się nie nadajemy. Nauczyli nas bycia negatywnym, a przede wszystkim oduczyli nas marzyć!!!
Tu masz szansę nauczyć się ponownie marzyć, jak i wyznaczać sobie własne cele, a następnie dostajesz do ręki wehikuł (narzędzie), aby to osiągnąć, aby zrealizować te marzenia i, co może najważniejsze, otrzymujesz wsparcie ludzi tobie życzliwych.
Co więcej, uczysz się interakcji z ludźmi, również odpowiedzialności za nich. Balansujesz więc na tej cienkiej nici, aby ich nauczyć marzyć, wyznaczać cele, ale jednocześnie, aby ich nie zdominować, inaczej mówiąc uczysz wolności.
Uff, jakie to jest trudne zadanie! Jeśli nie beznadziejne, gdyż w większości, ludzie zwracają się do ciebie, jak do kierownika (guru, idola etc.), a pokazywanie im, żeby wzięli odpowiedzialność za siebie, czasami traktują, jak odtrącenie, porzucenie etc.
Jeśli za dużo pomagasz, stają się podejrzliwi, że coś ty z tego masz, że ich wykorzystujesz… Ale co to znaczy, za dużo? Albo za mało?...
Biznes taki jest jakby rozwinięciem programu 12-kroków, jednak oprócz wszystkich korzyści programu 12-krokowego, tu jeszcze masz szansę, że biznes ten nie tylko zajmie się twoim rozwojem osobowym, ale również przysłowiowym garnkiem i dachem nad głową, inaczej mówiąc również chlebem i igrzyskami.
Ot, po prostu szansa i to wszystko. Szansa za ok. 160 zł. Jak chcesz, możesz przyjść, możesz przyjść sam, bądź przyprowadzić kogokolwiek...
„Znalezisko”, o którym wspominałem w poprzednim liście, podjęło tę szansę, co będzie dalej, to zobaczymy, na razie jest dobrze. Powiem więcej, jest wspaniale!!! Chodzi również na spotkania 12-krokowe, to też jest wspaniałe, a więc jest już na progu nadziei, na dobrej drodze do lepszego życia. Zwykle zaczęcie czegoś nowego wiąże się z nowymi problemami, nierzadko kłodami pod nogi. Wszak musimy się zmienić, swoje przyzwyczajenia, wyrwać się z dotychczasowego kanału biedy, będącą jednocześnie strefą komfortu, i skierować się na inne tory. Nie jest to łatwe, ale wierzę, że możliwe i ja tutaj deklaruję swoją pomoc, swoje wsparcie..
Nagle świst! Nagle gwizd! Pomału, jak żółw ociężale, ruszyła maszyna po szynach ospale..
Hej, jest wspaniale!!! Popatrz świeci Słońce! A może i ty chcesz się przyłączyć do nas? Tu jest miejsce dla każdego.. dla ciebie też..
piątek, 5 marca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz