piątek, 19 kwietnia 2013

Nowości książkowe





Ostatnio ukazało się parę książek. Wśród nich na uwagę zasługuje książka pt. "Zawód: dziennikarz śledczy" Cezarego Gmyza, z którym wywiad przeprowadza Piotr Gociek. Może na wstępie przypomnę, że Cezary Gmyz to ten dziennikarz, który ujawnił w Rzeczpospolitej, że prokuratorzy wojskowi wykryli trotyl na rozbitym samolocie Tu 154M, którym leciała do Smoleńska na obchody rocznicy Zbrodni Katyńskiej polska delegacja na czele z prezydentem Polski Lechem Kaczyńskim. Za artykuł ten Gmyz został dyscyplinarnie zwolniony z Rzeczpospolitej wraz z redaktorem naczelnym przez właściciela Grzegorza Hajdarowicza (właśnie nominowany do Hieny Roku). Wykrycie trotylu na samolocie w końcu potwierdzili prokuratorzy, ale dyscyplinarki redaktora Cezarego Gmyza (ani innych redaktorów wyrzuconych przy okazji) Hajdarowicz nie cofnął. Obecnie Cezary Gmyz i Piotr Gociek są współzałożycielami Telewizji Republika.
Książka "Zawód: dziennikarz śledczy" została oparta na benedyktyńskich badaniach Gmyza w archiwach IPN (Instytutu Pamięci Narodowej), w wielu wypadkach sprawdzanych "w terenie". Książkę tę czyta się jak doskonały kryminał szpiegowski, tyle że mowa jest o ludziach ze świeczników życia w Polsce, albo jeszcze żyjących, albo bardzo niedawno zmarłych. Książka ta przedstawia korupcję i esbeckie powiązania nie tylko w Polsce w czasach PRL, ale również w czasach obecnych, czyli tzw. III RP. Najlepiej oddaje to fragment wypowiedzi Gmyza sprowokowanej pytaniem Piotra Goćka (fotokopia oryginału obok):

PG: Józef Orzeł, którego obaj znamy, doskonały socjolog i współtwórca Klubu Ronina, sformułował w rozmowie ze mną taką tezę, że w III RP nie doszło do politycznego konfliktu pokoleń buntu dzieci elity przeciw rodzicom, bo żeby zaistniał, musi istnieć atrakcyjna alternatywa. Tymczasem w III RP wszystkie frukty zawsze były po stronie tych samych elit.
CG: - Coś w tym jest. Jak wiadomo pokorne ciele dwie matki ssie. Jeśli więc syn dyplomaty trafia do MSZ dzięki tatusiowi, a potem może cztery lata pożyć na koszt podatnika na jakiejś placówce, to po co ma się buntować. Ale w Polsce musi dokonać się wymiana elit. I to nie wymiana ewolucyjna, lecz rewolucyjna. Dopóki lemingi nie zdadzą sobie sprawy z tego, że mimo pokończonych studiów, staży, znajomości języków, wyżej dupy nie podskoczą, bo i tak trafią na szklany sufit, nic w Polsce się nie zmieni. Że niezależnie od tego jak dobrzy i wykształceni, posadę dostanie zawsze pociotek lub działacz partyjny. Albo syn czy wnuk czerwonych elit.


Drugą książką podobnego gatunku jest książka"Partyzant wolnego słowa",
redaktora naczelnego Gazety Polskiej Tomasza Sakiewicza. Oto fragment książki, w której autor przedstawia reakcję niektórych ludzi III RP na ujawnianie przez niego skrywanych wiadomości:

Rok 2010 przyniósł kolejną falę kopania wroga. 9 kwietnia 2010 r. nagle zdjęto mój program Pod prasą, emitowany w TVP. Program w tym czasie osiągnął rekordową oglądalność i zagroził konkurencji. Na jesieni tego roku, po zaproszeniu do mojej audycji w Programie 3 Polskiego Radia księdza Małkowskiego, zostałem stamtąd z hukiem usunięty. Oskarżono mnie o działalność antypaństwową.

W prokuraturze jestem regularnie raz na parę tygodni, w sądzie przynajmniej raz na tydzień. Jak wróg ludu, to wróg ludu.



Będąc na Targach Książki Katolickiej w Arkadach Kubickiego spotkałem właściciela i prezesa wydawnictwa Media Rodzina pana Roberta D. Gamble'a, który polecał mi książkę "Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły". Ja znałem tę książkę i dawno temu zastanawiałem się, czy czasem jej nie kupić. Wtedy jednak jej nie nabyłem. Przy okazji tej książki uciąłem z p. Gamble bardzo miłą rozmowę, w czasie której wyszło, że on jest gorącym orędownikiem spotkań 12-krokowych takich jak AA, AlAnon, czy DDA/DDD. Wspomniał mi, że właściwie jego sens osiedlenia się w Polsce i nauczenia się języka polskiego, to było szerzenie idei 12-kroków. Wspomniał mi również, że jest pastorem. Oczywiście znał doktora Bogdana Woronowicza, Ewę Woydyłło, Krzysztofa-Alkoholika z radia i wielu innych. Po tej naszej rozmowie on dał mi w prezencie tę książkę i powiedział, żeby ją przeczytać i potem wysłać ją do moich dzieci. W ten sposób zostałem zobligowany do przeczytania tej książki i po pierwszych rozdziałach muszę stwierdzić, że jej wymowa daleko wykracza poza interakcję z dziećmi i jest również przydatna z dorosłymi.




Inną książką o podobnej tematyce jest "Siła nawyku" Charlesa Duhigga ze wstępem Ewy Woydyłło. Jeszcze nie czytałem tej książki, ale recenzje są zachęcające.






















I wreszcie książka z innej dziedziny, a mianowicie "Dieta bez pszenicy". Bardzo wartościowa książka, choć ja bym dodał jeszcze "bez żyta i jęczmienia". Książka ta napisana przez amerykańskiego kardiologa jest nr 1 na liście bestsellerów "New York Timesa". Polskie wydanie zostało  wydane pod patronatem Polskiego Stowarzyszenia Osób z Celiakią i na Diecie Bezglutenowej, co zastało potwierdzone na tylnej okładce. Również w Polsce pozycja ta znajduje się na czołowej liście najlepiej sprzedawanych książek w EMPiKu. Warto może tu dodać, że wspomniane Stowarzyszenie jako jedyne w Polsce ma prawa własności do znaku przekreślonego kłosa (poniżej), które może nadawać producentom żywności bezglutenowej, i co więcej Sowarzyszenie sprawdza te produkty przed nadaniem znaku, jak również monitoruje zasadność tego znaku na produkcie nadanym w przeszłości. Podobnie Stowarzyszenie sprawdza zawartość glutenu w produktach zdawałoby się bezglutenowych, takich jak np. oleje rzepakowe, słonecznikowe, czy sojowe (wszystkie są zanieczyszczone glutenem), czy mąka gryczana.

Warto więc wspierać wysiłki Stowarzyszenia przez wstąpienie do Stowarzyszenia, a także przez sławny 1% z podatku. Wiele cennych informacji można znaleźć na stronie www.celiakia.pl.

Nie muszę dodawać, że dieta bezglutenowa od dawna jest moją dietą, i również popularyzuję to podejście, co zresztą znajduje odbicie w moich postach np. w poście z soboty, 28 sierpnia 2010 r. zatytułowanym:

Przełomowe odkrycie: ta trucizna nazywa się pszenica, żyto i jęczmień.

a także w pełnej nazwie tego bloga.