czwartek, 20 czerwca 2013

DOBRO WSPÓLNE


Jak może dla niektórych jest to widoczne i oczywiste dziś - to jest w 2013 roku - mamy Rzeczpospolitą Mafijną. Znaczy to, że Dobro Wspólne jest rozumiane jako dobro partii, korporacji, mafii, sekty, etc. Weźmy na przykład w Sejmie nawet najlepszy projekt ustawy zgłaszany przez opozycję , czy tzw. projekt obywatelski, jest odrzucany i nawet nie dyskutowany przez ugrupowanie rządzące. Dlaczego tak jest? Odpowiedź brzmi: winna jest proporcjonalna ordynacja wyborcza. Poseł w ordynacji proporcjonalnej jest odpowiedzialny przed wodzem, a więc szefem partii i liczy się tylko dobro partii, a nie dobro wspólne. Poseł nie jest odpowiedzialny przed wyborcą, przed elektoratem. A przecież mamy gospodarką wolnorynkową, gdzie powinien się liczyć rynek. Rynkiem jest elektorat. Produktem Sejmu jest ustawa, którą dany poseł powinien sprzedać w swoim okręgu wyborczym, to znaczy przekonać wyborców o konieczności takiej ustawy. Tak jest np. w Kanadzie, gdzie uchwalenie ustawy nie jest końcem procesu legislacyjnego, jak to ma miejsce w Polsce, a jego początkiem. Każdy poseł bierze pod pachę ustawę i w swoim okręgu musi ją sprzedać, czyli przekonać wyborców do jej słuszności. I na odwrót w okręgu wyborczym poseł zbiera postulaty i musi je sprzedać najpierw w partii (czyli przekonać członków swojej partii o słuszności tych postulatów) i dalej w Parlamencie. Niestety w Polsce dziś implementacją ustawy zajmują się organy siłowe, takie jak prokuratura, policja, etc. a więc mamy państwo policyjne, a nie obywatelskie. Do czego więc służy podział na partie polityczne? Otóż podział ten wyznacza różnice między interesem jednostkowym (grupowym), a państwowym i służy wyborcy do szybkiego zorientowania się jakiej orientacji sprzyjać będzie dany kandydat na posła.

Warto tu jednak zwrócić uwagę na konieczność równowagi i harmonii dobra wspólnego (państwowego) i jednostkowego. Sprzeczność tych dwóch interesów tkwi w każdym z nas i wynika z faktu, że człowiek jest istotą społeczną. Na rysunku poniżej przedstawiłem przykład takiej harmonii w odróżnieniu od współ-uzależnienia (w zasadzied rysunek ten omawiałem już w jednym z wcześniejszych postów).


W tym wypadku wspólny cel jest dobrem wspólnym, które, ja jako jednostka, nie jestem w stanie zrealizować, np. bezpieczeństwo państwa.

Podejmując decyzję każdy człowiek musi opowiedzieć się za interesem zbiorowym (wspólnym) lub interesem jednostkowym. I to za każdym razem od nowa podejmuje tę decyzję. Interes jednostkowy to podejście prawicowe, interes zbiorowy to podejście lewicowe. I nie da się tego raz na zawsze ustalić, że np. ja będę zawsze reprezentował interes prawicowy, czy lewicowy. Przy czym obie skrajności są letalne. Jeśli na przykład dominuje interes zbiorowości to mamy do czynienia z eksterminacją jednostek i jako przykład możemy wskazać reżim w Kambodży za czasów Pol Pota. Jeśli przeważa interes jednostkowy, to następuje śmierć państwa i państwo znika z mapy politycznej, jak to miało miejsce w trakcie rozbiorów Polski. Tak więc jedynie harmonia i równowaga między tymi sprzecznymi interesami umożliwia rozwój jednostkowy i zbiorowy. Oczywiście sprzeczność ta występuje również na wyższym poziomie, a mianowicie poziomie państwa i poziomie grupy interesów (w tym partii, korporacji, czy samorządów). Jeśli przeważy interes np. samorządowy, to z historii wiemy, czym to się skończyło w wypadku Polski Dzielnicowej i znowu upadek Państwa.

Z mojego doświadczenia wynika, że bardzo niewiele osób czytało Konstytucję 3-Maja i tak naprawdę się nad nią zastanawiało. Jak to się skończyło uchwalenie konstytucji wszyscy wiemy, rozbiorami, a więc zniknięciem Polski z mapy politycznej. Przed Konstytucją 3-Maja mieliśmy liberum veto, czyli kwitł interes jednostkowy. Jaką więc zaproponowano ordynację wyborczą w Konstytucji 3-maja? Czy ktoś może odpowiedzieć na to pytanie? Mało kto zna odpowiedź, pomimo oficjalnego święta i „akademii na cześć”. W Konstytucji 3 Maja zapisano ordynację proporcjonalną, a więc zniesiono interes indywidualny i zastąpiono go interesem grupowym. Tak więc z jednej skrajności (patologii) liberum veto autorzy poszli w drugą skrajność (patologię) ordynację proporcjonalną. Tak więc zaproponowano prymat interesu partii/mafii (np. Targowicy), a nie dobra wspólnego państwa. W wyniku tego nastąpiły rozbiory.
 
Rysunek poniżej przedstawia różne patologie, z których najbardziej znany i rozumiany jako oczywista patologia, jest alkoholizm. Jednak i w tym wypadku mało kto zdaje sobie sprawę, że równie chora jest (typowo) żona alkoholika. A zwykle najmniej wie to sama zainteresowana, wzdychając, żeby tylko on przestał pić to wszystko będzie dobrze. Ale jak praktyka wskazuje, jeśli on przestanie pić, to dopiero zaczynają się problemy i często słyszy się, że „już wolałam, kiedy on pił”. Dopiero przyznanie się, że i ko-alkoholik (współ-uzależniony) ma problem ze sobą i nie jest w stanie kierować swoim życiem (krok pierwszy wspólnot 12-krokowych) zaczyna stawać na progu nadziei.

Ale wróćmy do Dobra Wspólnego. Obecna sytuacja w Polsce jest bardzo podobna do czasów Konstytucji 3-maja. Mamy ordynację proporcjonalną i Polska pomału znika z mapy politycznej Europy, gdyż rządzą ludzie nieudacznicy, dla których najważniejszy jest interes partii/mafii, ew. mój jako wodza. Znana jest typowa definicja członka mafii: mierny, bierny ale wierny. Już z tej definicji wynika, że członkiem mafii nie może być człowiek wybitny, a nawet mądry. Na stanowiska powołuje się kandydata nie na podstawiew kryterium merytorycznego, a na podstawie przynależności do układu/partii. Nie ma rzeczowej dyskusji, a tylko dyktatura i nie tylko wodza partii, ale również dyktatura grup nacisku, np. mafii hazardowej, bankierów, górników, rolników, służb mundurowych etc.

Myślę, że warto o tym pamiętać mówiąc o Dobru Wspólnym, rozumianym jako Dobro Państwowe. Zwłaszcza dziś, kiedy ze wszystkich stron słychać o nowych koncepcjach Konstytucji i ustroju Rzeczpospolitej.