wtorek, 3 grudnia 2013

Ucz tylko miłości


 Obok zamieściłem fotografię książki Geralda G. Jampolsky'ego pod właśnie takim tytułem "Teach only love" (Ucz tylko miłości). Jak może czytelnicy mojego bloga się zorientowali, jest to również i moja dewiza. Ale nie wszyscy to rozumieją i niestety za to płacą...

Oto w książce "Powiedzcie swoim" Wojciech Pestka cytuje znamienny list Niemca urodzonego i wychowanego w Polsce. Pozwalam sobie zacytować ten list i zachęcam czytelnika do powiększenia tego listu poprzez kliknięcie i przeczytanie jego treści (jeśli nie da się go przeczytać bezpośrednio z blogu).
Ciekawe, że przy współczesnych możliwościach nie udało się zidentyfikować autora.  Jak wynika z tego listu rodzice, a zwłaszcza matka od małego uczyła autora listu nienawiści do Polaków. Dziś, choć jak z listu wynika jest ewidentnym zbrodniarzem wojennym, to jednak uniknął sądu i kary sądowej.
Warto tu podkreślić, że autor tego listu uniknął kary sądowej, ale jak widać nie uniknął KARMY. Być może nawet lepiej jest, że on nie pisze z więzienia, a chodzi na wolności. I tu dochodzimy do pytania, co to znaczy, że jest na wolności? Czy przypadkiem nie jest on w niewoli własnych zbrodni dokonanych przez niego w przeszłości. Jak wynika z tego listu, wyznanie to jest pewnego rodzaju spowiedzią, katharsis. Tylko po co? Czy chciałby on jakiegoś rozgrzeszenia? Uwolnienia się od cierpienia? Czy chciałby odreagować zablokowane napięcie, stłumione emocje?

"Teach only love", ale jego matka nie rozumiała tego i teraz on za to płaci, tułając się po świecie z takim ciężarem. Jak widać przed sądem można uciec, ale przed karmą uciec się nie da.

Cytowana książka ma się ukazać 5 grudnia w księgarniach.













czwartek, 28 listopada 2013

"Obsługa" Pielgrzymki 1978 a Marsz Niepodległości 2013



W Polskim Radiu usłyszałem wiadomość, że ukazała się książka Wojciecha Pestki „Powiedzcie swoim” (Foto obok). Poszedłem do najbliższej księgarni i pytam. Pani grzecznie podeszła do regału i wskazała miejsce, gdzie powinna się znajdować wspomniana pozycja. Niestety, ktoś „pożyczył”. Tym bardziej mnie zaciekawiła ta książka i po krótkim staraniu ją znalazłem. Bardzo brutalna książka i im dalej, tym gorzej. Polecam środki uspokajające. Już na ósmej i dziewiątej stronie przeżyłem szok. W zasadzie tytuł jest mylący, chociaż stanowi fragment słów Edwarda Gierka wypowiedziany do sekretarza KW PZPR w Radomiu, stwierdzająca, że pierwszy sekretarz KC PZPR ma wszystkich Radomian w dupie. Reszta tej wypowiedzi znajduje się na frontowej okładce tej książki (Fot. obok). Oczywiście książka dotyczy wydarzeń Czerwca 1976 roku w Radomiu. Niemniej jednak wg mnie tytuł powinien brzmieć raczej „Spowiedź psa”, gdyż jest to w zasadzie opowieść oficera SB z tamtych czasów. Niemniej jednak, przypuszczam, niewiele się zmieniło z tamtych lat do dziś. Lustracja jakby została cofnięta. W zasadzie wszyscy wiedzą, że Tajne Służby istnieją i działają. Wiele osób również się domyśla brudnych prowokacji, działań dezintegracyjnych ze strony tych Służb, zwłaszcza Departamentu IV komórki ‘D’, czyli dezinformacji. Niemniej jednak, co innego się domyślać, a co innego przeczytać zeznania agenta na temat ich metod. Ot, chociażby próba kompromitacji Kościoła, czy uczestników dorocznej Pielgrzymki do Częstochowy. Na wspomnianych stronach, ósmej i dziewiątej, czytamy, co znajdowało się na przykładowym wyposażeniu agentów obsługujących pielgrzymkę. A więc: 

„..trzy kostki smalcu, siedem butelek wina, trzy paczki podpasek, cztery rolki papieru śniadaniowego, cztery paczki ligniny, dwieście paczek prezerwatyw (…), czterdzieści pustych butelek po tanim winie i taką samą ilość białych plastikowych korków, dwa kilogramy petów z papierosów, litr krwi zwierzęcej, resztki jedzenia, w tym duże ilości zeschłego chleba, kości kurczaków, odpadki z ryb, skorupki z jajek, puszki po konserwach… Zapomniałem o farbie nitro; farby mieli używać do pisania obraźliwych słów, obscenicznych haseł na płotach, ścianach budynków; podaję przykład czysto teoretyczny, powiedzmy: , … - Machnął ręką, jakby oganiał się od osy. – Wszyscy się na to nabierali!!! Bogu ducha winni dobrzy ludzie, którzy przyjmowali pielgrzymów, znajdowali w ogródkach, na polach namiotowych, wokół kościoła butelki po winie, niedopałki, puszki po konserwach, podpaski umazane krwią, prezerwatywy, resztki jedzenia. Jaki krzyk się we wsi podnosił, wyobrażasz sobie? Komórka ‘W’, zajmująca się kontrolowaniem korespondencji, dostarczała nam zdjęcia listów z miejscowości, przez które szła pielgrzymka. Jakiś proboszcz groził nawet kurii, że do kardynała Wyszyńskiego napisze!...”

A teraz mamy rok 2013, Marsz Niepodległości i „chuligani” napadają na ambasadę Rosji (pomimo wcześniejszej prośby Rosji o lepszą ochronę ambasady). Tusk mówi, że to wszystko Kaczyński i PiS. Tyle, że Kaczyński z PiSem mieli swoje uroczystości w Krakowie, więc nawet media głównego nurtu powątpiewają. Ale to normalne, już wszyscy się przyzwyczaili. Jeśli np. w nowiusieńkim, niemieckim pociągu metra w Warszawie między stacją Centrum i stacją Politechnika wybuchł pożar – to na pewno Kaczyński podpalił :). Do tego, to żeśmy się już przyzwyczaili. Pamiętam, we Włoszech, kiedy obowiązywała proporcjonalna  ordynacja wyborcza, również wszystko było polityczne, nawet ostrygi zarażone cholerą, czy zeszyt w linię. Ciekawe, czy my musimy powtórzyć wszystko, co się stało we Włoszech, żeby wreszcie zmienić ordynację?
Ale wróćmy do Marszu Niepodległości 2013. Oto niektóre migawki z Marszu opublikowene w Internecie.













Oczywiście media głównego nurtu grzmią, że to Narodowcy podpalili budkę przed ambasadą Rosji … i wszyscy się na to nabierali!!! - jakby to określił agent z obsługi Pielgrzymki 1978, dziś siedzący w psychiatryku. Ale czy to rzeczywiście Narodowcy?

 W świetle cytowanej książki powstaje szereg pytań. Dlaczego w uroczystościach z okazji 11 listopada organizowanych przez Komorowskiego, czy Kaczyńskiego w Krakowie nie było zamieszek? Dlaczego w Marszu Związkowców z 14 września 2013 r., w którym brało udział ok. 200 tys. osób, w tym niosąc transparenty otwarcie domagające się ustąpienia rządu Tuska i PO, też nie było zamieszek? Komu więc zależy na kompromitacji Marszu Niepodległości? Kto się boi i czuje się zagrożony Marszem Niepodległości? Kto pociąga za sznurki? Służby? Układ Magdalenkowy? Nietykalni? 


piątek, 27 września 2013

System

 
Nie wiem co się stało z tym postem, ale nagle znikł. Niestety nie zachowałem oryginalnej wersji, więc go rekonstruuję z pamięci. Obok prezentuję nową książkę na temat układu mafijnego w Polsce i  działanie mafii w dziedzinie systemu utylizacji odpadków. Temat ostatnio modny, jako że Unia Europejska wymusza na Polsce uporządkowanie systemu recyklingu odpadów. Podobnie jak dawniej we Włoszech (teraz Włosi niektórych rejonów odczuwają na własnym zdrowiu, co to znaczy mafia w śmieciach), w Polsce mafia wyczuła w śmieciach dobry interes, więc się zajęła tym tematem, ale jak się należało spodziewać, żadnych fabryk zajmujących się recyklingiem, żadnych spalarni nie pobudowano. Wszystko fikcja, choć w papierach, a jakże, całe fabryki i skupuje odpady z Niemiec. 
Ot po prostu zrzucano śmieci do dość przypadkowych miejsc i po wypełnieniu np. wyrobisk po kamieniołomach podpalano całość destylując toksyny do powietrza i wody, a resztą zajmowali się strażacy. A środowisko? Okoliczni ludzie? A kogo to obchodzi.. Liczy się szmal. Wg autora powiązania mafii sięgają najwyższych władz, w tym brata byłego premiera i marszałka Sejmu na O. Kto to może być?

Jak może dla niektórych jest to widoczne i oczywiste dziś - to jest w 2013 roku - mamy Rzeczpospolitą Mafijną, czego ilustracją jest m.in. wspomniana książka, a także film "Układ zamknięty". Znaczy to, że Dobro Wspólne jest rozumiane jako dobro partii, korporacji, mafii, sekty, etc. Weźmy na przykład w Sejmie nawet najlepszy projekt ustawy zgłaszany przez opozycję , czy tzw. projekt obywatelski jest odrzucany i nawet nie dyskutowany przez ugrupowanie rządzące. Dlaczego tak jest? Odpowiedź brzmi: winna jest proporcjonalna ordynacja wyborcza. Poseł w ordynacji proporcjonalnej jest odpowiedzialny przed wodzem, a więc szefem partii i liczy się tylko dobro partii, a nie dobro wspólne. Poseł nie jest odpowiedzialny przed wyborcą, przed elektoratem. A przecież mamy gospodarką wolnorynkową, gdzie powinien się liczyć rynek. Rynkiem jest elektorat. Produktem Sejmu jest ustawa, którą dany poseł powinien sprzedać w swoim okręgu wyborczym, to znaczy przekonać wyborców o konieczności takiej ustawy. Tak jest np. w Kanadzie, gdzie uchwalenie ustawy nie jest końcem procesu legislacyjnego, jak to ma miejsce w Polsce, a jego początkiem. Każdy poseł bierze pod pachę ustawę i w swoim okręgu musi ją sprzedać, czyli przekonać wyborców do jej słuszności. I na odwrót w okręgu wyborczym poseł zbiera postulaty i musi je sprzedać najpierw w partii (czyli przekonać członków swojej partii o słuszności tych postulatów) i dalej w Parlamencie. Niestety w Polsce dziś implementacją ustawy zajmują się organy siłowe, takie jak prokuratura, policja, etc. a więc mamy państwo policyjne, a nie obywatelskie. Do czego więc służy podział na partie polityczne? Otóż podział ten wyznacza różnice między interesem jednostkowym (grupowym), a państwowym i służy wyborcy do szybkiego zorientowania się jakiej orientacji sprzyjać będzie dany kandydat na posła.

14 września 2013 w Warszawie odbyła się wielka manifestacja marsz od pl. Trzech Krzyży do pl. Zamkowego licząca ok. 200 tys. osób. Osób oburzonych na sytuację w Polsce rządzoną przez nieudolnych ludzi, którzy dbają jedynie o swój interes ew. interes Platformy Obywatelskiej. Na transparentach wprost domagano się ustąpienia Tuska i jego rządu. Poniżej przedstawiam parę linków do tego marszu organizowanego przez trzy centrale związkowe.

Nasz reportaż z centrum wydarzeń. Warszawa 14.09.2013 r.


Manifestacja przeciw rządom PO, Warszawa 14.09.2013


Marsz związków zawodowych w Warszawie- 14.09.2013, Dość lekceważenia


Protest związkowców "Solidarności" i przemarsz na Plac Zamkowy


4DZIEŃ PROTESTU - ZWIĄZKOWY MARSZ - 14 WRZEŚNIA 2013





wtorek, 24 września 2013

Odkłamać propagandę nienawiści

Poniżej zapis filmowy ze świadkiem historii Jedwabnego, Hieronima Wilczewską. Jak widać są siły na świecie, które są zainteresowane w zrzuceniu winy za zbrodnie Drugiej Wojny Światowej na Polskę i jej obywateli. Zresztą to nie pierwszy wypadek, wszak niemiecki film "Nasi ojcowie, nasze matki" robi to samo, to znaczy obwinia ofiary za zbrodnie niemieckie.

Jedwabne – świadek historii


Telewizja Niezależna Polonia dotarła do żyjącego, naocznego świadka niemieckiej zbrodni w Jedwabnem 10 lipca 1941. Pani Hieronima Wilczewska którą ekipa TV Niezależna Polonia odwiedziła we wrześniu 2013 w New Britain, stan Connecticut, USA, w dniu zbrodni w Jedwabnem miała 8 lat. W ciągu 6 dni, przechodząc wielokrotnie lub przystając obok stodoły która stała się miejscem kaźni Żydów z Jedwabnego, pani Hieronima była naocznym świadkiem niemieckiego mordu, tragedii i konania tych ludzi co ciągnęło się przez kilka dni. Zapędzonym przez SS i Gestapo do stodoły Żydom kazano wchodzić i układać się warstwami na sobie z powodu braku miejsca. Niemcy wrzucali następnie małe żydowskie dzieci na sama góre .
Następnie, Niemcy oblali benzyną i podpalili z miotaczy ognia budynek. W ten bestialski sposób zamordowano większość, ale nie wszystkich. Ludzie, znajdujący się na dole, żyli jeszcze przez kilka dni. Pani Hieronima zapamiętała jak kiwali się godzinami, w beznadziejnej rozpaczy, poparzeni i spowici popiołem ze swoich spalonych współbraci, często członków swoich rodzin, z górnych warstw.
Gestapo i SS przez te kilka dni trzymało dookoła stodoły uzbrojone warty, pilnując aby nikt z żyjacych jeszcze jakimś cudem Żydów nie wydostał się ze stodoły oraz uniemożliwiając ludności Jedwabnego przynoszenia im wody czy pożywienia. Po kilku dniach, kiedy wszyscy zmarli z głodu, wycieńczenia czy ran, Niemcy zakopali wszystkie zwłoki na miejscu swojej zbrodni.

Przypisywanie polskim, rzekomo mogącym mieć wtedy jakikolwiek wpływ na cokolwiek dookoła siebie, samej tylko możliwości dokonania zbrodni w tym miasteczku w roku 1941, a więc w czasie trwania na całym terytorium okupowanej przez Niemców Polski totalnej, niemieckiej kontroli i totalnego, bezwzględnego niemieckkiego terroru, jest takim samym absurdem jak rozgłaszanie kłamstw o "Polskich Obozach Koncentracyjnych" na terenach tejże, okupowanej przez Niemców Polski.

Wszystkie osoby które, czy to w Polsce, W Kanadzie, W USA czy gdziekolwiek na świecie do dzisiaj uczestniczą w manipulacji i fałszowaniu historii na temat Jedwabnego czy też innych, podobnych konfabulacji, biorą na siebie - również wobec tych nieżyjących już, niewinnych ofiar tej jednej z tysięcy podobnych niemieckich zbrodni w Posce - odpowiedzialność za współudział w ukrywaniu prawdziwych sprawców tego ludobójstwa oraz odpowiedzialność za współudział w mataczeniu i uniemożliwieniu przeprowadzenia rzetelnego śledztwa wokół tej zbrodni, uniemożliwieniu sprawiedliwego jej osadzenia i uniemożliwieniu napiętnowania, potępienia i ukarania jej prawdziwych sprawców. Choćby i - po latach - symbolicznego, ku pamięci i dla sprawiedliwości przelanej tam niewinnie krwi.

Zbrodnia w Jedwabnem, w 1941 roku na terenie okupowanej przez Niemców Polski, została dokonana przez Niemców, z ich inicjatywy i pod ich całkowitą kontrolą, jak tysiące podobnych zbrodni niemieckich w Polsce i bez jakiegokolwiek udziału sprawczego jakiegokolwiek Polaka.

Jest rzeczą fizycznie niemożliwą, aby w spowitej terrorem okupowanej Polsce, gdzie na przykład chociażby tylko za samo posiadanie odbiornika radiowego, można było stracić życie w więzieniu, aby polska cywilna ludność miasteczka mogła mieć przy sobie broń, miotacze ognia czy też mogła zorganizować i przeprowadzić na własną rękę jakąkolwiek akcję zbrojną czy pacyfikacyjną bez wiedzy i kontroli Niemców. Osoba propagująca takie absurdy wystawia tylko świadectwo albo o poziomie swojej wiedzy albo wręcz o złej woli lub też o chęci fałszowania historii z sobie tylko wiadomych pobudek i powodów.



środa, 21 sierpnia 2013

20 sierpnia 1944 roku zdobycie PASTy

20 sierpnia w rocznicę zdobycia PASTy (Polskiej Akcyjnej Spółki Telefonicznej) gmach ten wraz z tarasem widokowym został udostępniony dla zwiedzających. Na samym szczycie dostałem bardzo ciekawą historię zdobycia PASTy (obok foto pierwszej strony tej historii), a na parterze była wyżerka wraz z kapelą i młoda kobieta śpiewała piosenki z Powstania Warszawskiego. Na tarasie widokowym zrobiłem kilka zdjęć (w załączeniu). Na jednym widać ul. Marszałkowską w kierunku południowym z Hotelem Forum (dziś on się inaczej nazywa), a także widać rozbabraną ulicę Świętokrzyską, widać wykop budowy drugiej linii metra. W związku z tą budową w Warszawie jest mały kłopot z komunikacją, bo m. in. zamknęli pierwszą nitkę, żeby zbudować połączenie z drugą nitką, właśnie na rogu Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej (na jednym zdjęciu zaznaczyłem wykop pod drugą nitkę metra, a także Forum i Plac Defilad). Po przeczytaniu wspomnianej historii trochę się uspokoiłem, bo z niej wynika, że 9 listopada 200 roku budynek PASTy został, przez premiera Jerzego Buzka, przekazany Armii Krajowej (AK), a dokładnie specjalnie powołanej Fundacji Polskiego Państwa Podziemnego. Trzeba wam wiedzieć, że na budynku parę lat temu widniał neon Fundacji Nissenbaumów. Teraz wszystko się wyjaśniło i na czubku widnieje okazała kotwica Polski Walczącej (w załączeniu).






wtorek, 20 sierpnia 2013

Hej, wakacje

Rano poszliśmy do Puszczy Kampinoskiej. Piękna pogoda. Ostanio nie mieliśmy deszczu i Puszcza nieco wyschła. Nawet w Kanale Zaborowskim ubyło około metra wody. Woda, zresztą, cała zielona,  pokryta była rzęsą wodną (pokazana na zdjęciach obok). Przyjemna wycieczka. Jak zwykle nikogo dookoła. Tego nie jestem w stanie pojąć, dlaczego Warszawiacy ignorują Puszczę?















































Po przyjściu z wycieczki, już pod wieczór, poszliśmy na Starówkę i spotkaliśmy Adriana, który prezentował swój "Just Edi Street Show" na 3 metrowym monocyklu. Obdarzony wielkim humorem, a przy tym bardzo sympatyczny, 22 letni Adrian zgromadził wielki tłum widzów. Myśmy oglądali go już kolejny raz i muszę przyznać nie znudził się nam. Tym razem zrobiłem trochę zdjęć, które pokazuję poniżej. Więcej informacji można znaleźć pod adresem:

Adrian – (Just Edi Show) - wszechstronnie uzdolniony komik-ekwilibrysta








czwartek, 25 lipca 2013

JOW czy system referendalny


 
W 2008 roku w Polsce powstało Stowarzyszenie "Demokracja Bezpośrednia", które zaczęło lansować w Polsce referendalny system wyborczy. Na pierwszy rzut oka można powiedzieć, dlaczego nie? Wszak są kraje jak np. Szwajcaria, w których system ten funkcjonuje i się sprawdza.
Czy są argumenty za JOW (Jednomandatowym Okręgom Wyborczym) i przeciw systemowi referendalnemu?

Najpierw jednak dwa słowa o książce Malcolma Gladwella „Punkt przełomowy”.

Wg teorii brytyjskiego antropologa Robina Dunbara, mózg naczelnych ewoluował do większego rozmiaru po to, żeby mogły one utrzymywać skomplikowane stosunki społeczne w dużych grupach.

Żyjąc w grupie złożonej z pięciu osób, śledzimy dziesięć odrębnych relacji: swoje relacje z czterema członkami grupy oraz sześć dwustronnych relacji między tymi osobami, istota wspólnoty polega bowiem na dobrej znajomości wszystkich członków. (...). Krótko mówiąc, w następstwie stosunkowo niewielkiego wzrostu liczebności grupy ogromnie wzrasta obciążenie społeczne i intelektualne jej członków.

Okazuje się, że maksymalna liczba osób, z którymi jesteśmy w stanie nawiązać kontakty o autentycznie społecznym charakterze, relacje oparte na osobistej, dobrej znajomości każdego członka grupy oraz wzajemnych zależności, wynosi 150. Taką właśnie liczbę przysposobili w swojej organizacji niektóre firmy - spółki pracownicze, jak np. Gore Associates (znanej z tkaniny Gore-Tex), a także religijne gminy anabaptystów.

Stu pięćdziesięciu członków to optymalna liczba; taką liczbą łatwiej kierować i łatwiej w niej żyć – przyznaje Bill Gross, jeden z liderów kolonii huterowców (religijna gmina anabaptystów) spod Spokane. - Kiedy jest nas więcej, ludzie zaczynają się od siebie odsuwać.

Myślę, że rozważania te warto wziąć pod uwagę przy konstruowaniu systemu politycznego państwa, w tym ordynacji wyborczej. Po prostu człowiek nie jest w stanie ogarnąć większej liczby członków danej grupy. Wydaje się więc, że system przedstawicielski ma przewagę nad demokracją bezpośrednią systemu referendalnego. Wydaje się, że system referendalny może być wydajny w mniejszych społeczeństwach, jednak w takich jak Polska wydaje się, że ma on ograniczone znaczenie w kierowniu państwa, a może on spełniać jedynie uzupełnienie dla jednomandatowych okręgów wyborczych (JOW).

System JOW nie tylko dostarcza przedstawiciela, ale również edukatora, który jest jednocześnie odpowiedzialny przed wyborcami. Inaczej mówiąc edukacyjna rola posła wyraża się nie tylko w akademickim wykładzie, ale słuszność danych poglądów jest weryfikowana przez życie i w tym wyraża się również jego odpowiedzialność przed wyborcami - odpowiedzialność polityczna.

Inaczej mówiąc w swoim okręgu poseł powinien tłumaczyć wyborcom interes państwa, który nie zawsze musi być spójny z interesem danej grupy. Odpowiedzialność posła w systemie JOW polega również na tym, że jest on jednocześnie wyrazicielem w parlamencie interesu elektoratu danego orkęgu wyborczego. W systemie referendalnym nie ma tej odpowiedzialności, gdyż nawet gdyby grupa inicjatywna referendum zaczęła tłumaczyć istotę danego pytania referendalnego ze względu na liczebność państwa odpowiedzialność się rozmywa. A prócz tego, kto ma być tą grupą inicjatywną i jaka jest jej odpowiedzialność i przed kim?

Rozważania te uzupełniają poprzedni post "Dobro wspólne", w którym wskazywałem na fakt, że ordynacja JOW jest wyważonym systemem między patologicznymi rozwiązaniami Liberum veto i ordynacją proporcjonalną, w których to systemach następuje zanik dobra wspólnego całego państwa.

wtorek, 23 lipca 2013

Wieści z Puszczy Kampinoskiej

Lipiec w Puszczy. Idziemy się dotlenić. Pamiętacie kładkę zrobioną przy mostku na Debłach opisywaną przeze mnie w starszym poście (zdjęcie obok)? Tym razem wybraliśmy się żółtym szlakiem  (tym bliżej kościoła) z Leszna w kierunku mostka na Dełbach. Byliśmy pewni, że teraz będzie dobrze, bo jest kładka. Pierwsza wątpliwośc nas ogarnęła, kiedy na brzozie znaleźliśmy ostrzeżenie, że szlak niedostępny/podtopiony. Hmmm, pomyśleliśmy zobaczymy co i jak, i najwyżej się wrócimy. Idziemy. Kładka - "luksus", ale do kładki trzeba dojść.
Dotarliśmy do trytwy i jakoś skacząc lub omijając kolejne dołki dotarliśmy w pobliże mostku, zbierając kwiatki i tu okazało się, że rzeczywiście jest problem.






Na szczęście kolejni turyści naściągali gałęzie i różne belki i ... udało się nam przejść.









Na kolejnych zdjęciach pokazuję naszą przeprawę.























I oto dochodzimy do mostku na kanale Zaborowskim. Ciekawe zjawisko, woda się nieco przelała przez mostek (a mówiłem podwyższyć mostek) i teraz zagadka gdzie jest mostek a gdzie woda na zdjęciu obok.








Dzięki takiemu nawodnieniu (i pomocy koni często spotykanych na tej drodze, które nieraz znieważają mostek; to dobre nawożenie :)) wyrosła bujna trawa (na zdjęciu obok).









W ten sposób dotarliśmy do kładki (zdjęcie wyżej), z której ostatni rzut oka w kierunku Roztoki (szuwary na zdjęciu obok) i dalej już bezproblemowo.

czwartek, 20 czerwca 2013

DOBRO WSPÓLNE


Jak może dla niektórych jest to widoczne i oczywiste dziś - to jest w 2013 roku - mamy Rzeczpospolitą Mafijną. Znaczy to, że Dobro Wspólne jest rozumiane jako dobro partii, korporacji, mafii, sekty, etc. Weźmy na przykład w Sejmie nawet najlepszy projekt ustawy zgłaszany przez opozycję , czy tzw. projekt obywatelski, jest odrzucany i nawet nie dyskutowany przez ugrupowanie rządzące. Dlaczego tak jest? Odpowiedź brzmi: winna jest proporcjonalna ordynacja wyborcza. Poseł w ordynacji proporcjonalnej jest odpowiedzialny przed wodzem, a więc szefem partii i liczy się tylko dobro partii, a nie dobro wspólne. Poseł nie jest odpowiedzialny przed wyborcą, przed elektoratem. A przecież mamy gospodarką wolnorynkową, gdzie powinien się liczyć rynek. Rynkiem jest elektorat. Produktem Sejmu jest ustawa, którą dany poseł powinien sprzedać w swoim okręgu wyborczym, to znaczy przekonać wyborców o konieczności takiej ustawy. Tak jest np. w Kanadzie, gdzie uchwalenie ustawy nie jest końcem procesu legislacyjnego, jak to ma miejsce w Polsce, a jego początkiem. Każdy poseł bierze pod pachę ustawę i w swoim okręgu musi ją sprzedać, czyli przekonać wyborców do jej słuszności. I na odwrót w okręgu wyborczym poseł zbiera postulaty i musi je sprzedać najpierw w partii (czyli przekonać członków swojej partii o słuszności tych postulatów) i dalej w Parlamencie. Niestety w Polsce dziś implementacją ustawy zajmują się organy siłowe, takie jak prokuratura, policja, etc. a więc mamy państwo policyjne, a nie obywatelskie. Do czego więc służy podział na partie polityczne? Otóż podział ten wyznacza różnice między interesem jednostkowym (grupowym), a państwowym i służy wyborcy do szybkiego zorientowania się jakiej orientacji sprzyjać będzie dany kandydat na posła.

Warto tu jednak zwrócić uwagę na konieczność równowagi i harmonii dobra wspólnego (państwowego) i jednostkowego. Sprzeczność tych dwóch interesów tkwi w każdym z nas i wynika z faktu, że człowiek jest istotą społeczną. Na rysunku poniżej przedstawiłem przykład takiej harmonii w odróżnieniu od współ-uzależnienia (w zasadzied rysunek ten omawiałem już w jednym z wcześniejszych postów).


W tym wypadku wspólny cel jest dobrem wspólnym, które, ja jako jednostka, nie jestem w stanie zrealizować, np. bezpieczeństwo państwa.

Podejmując decyzję każdy człowiek musi opowiedzieć się za interesem zbiorowym (wspólnym) lub interesem jednostkowym. I to za każdym razem od nowa podejmuje tę decyzję. Interes jednostkowy to podejście prawicowe, interes zbiorowy to podejście lewicowe. I nie da się tego raz na zawsze ustalić, że np. ja będę zawsze reprezentował interes prawicowy, czy lewicowy. Przy czym obie skrajności są letalne. Jeśli na przykład dominuje interes zbiorowości to mamy do czynienia z eksterminacją jednostek i jako przykład możemy wskazać reżim w Kambodży za czasów Pol Pota. Jeśli przeważa interes jednostkowy, to następuje śmierć państwa i państwo znika z mapy politycznej, jak to miało miejsce w trakcie rozbiorów Polski. Tak więc jedynie harmonia i równowaga między tymi sprzecznymi interesami umożliwia rozwój jednostkowy i zbiorowy. Oczywiście sprzeczność ta występuje również na wyższym poziomie, a mianowicie poziomie państwa i poziomie grupy interesów (w tym partii, korporacji, czy samorządów). Jeśli przeważy interes np. samorządowy, to z historii wiemy, czym to się skończyło w wypadku Polski Dzielnicowej i znowu upadek Państwa.

Z mojego doświadczenia wynika, że bardzo niewiele osób czytało Konstytucję 3-Maja i tak naprawdę się nad nią zastanawiało. Jak to się skończyło uchwalenie konstytucji wszyscy wiemy, rozbiorami, a więc zniknięciem Polski z mapy politycznej. Przed Konstytucją 3-Maja mieliśmy liberum veto, czyli kwitł interes jednostkowy. Jaką więc zaproponowano ordynację wyborczą w Konstytucji 3-maja? Czy ktoś może odpowiedzieć na to pytanie? Mało kto zna odpowiedź, pomimo oficjalnego święta i „akademii na cześć”. W Konstytucji 3 Maja zapisano ordynację proporcjonalną, a więc zniesiono interes indywidualny i zastąpiono go interesem grupowym. Tak więc z jednej skrajności (patologii) liberum veto autorzy poszli w drugą skrajność (patologię) ordynację proporcjonalną. Tak więc zaproponowano prymat interesu partii/mafii (np. Targowicy), a nie dobra wspólnego państwa. W wyniku tego nastąpiły rozbiory.
 
Rysunek poniżej przedstawia różne patologie, z których najbardziej znany i rozumiany jako oczywista patologia, jest alkoholizm. Jednak i w tym wypadku mało kto zdaje sobie sprawę, że równie chora jest (typowo) żona alkoholika. A zwykle najmniej wie to sama zainteresowana, wzdychając, żeby tylko on przestał pić to wszystko będzie dobrze. Ale jak praktyka wskazuje, jeśli on przestanie pić, to dopiero zaczynają się problemy i często słyszy się, że „już wolałam, kiedy on pił”. Dopiero przyznanie się, że i ko-alkoholik (współ-uzależniony) ma problem ze sobą i nie jest w stanie kierować swoim życiem (krok pierwszy wspólnot 12-krokowych) zaczyna stawać na progu nadziei.

Ale wróćmy do Dobra Wspólnego. Obecna sytuacja w Polsce jest bardzo podobna do czasów Konstytucji 3-maja. Mamy ordynację proporcjonalną i Polska pomału znika z mapy politycznej Europy, gdyż rządzą ludzie nieudacznicy, dla których najważniejszy jest interes partii/mafii, ew. mój jako wodza. Znana jest typowa definicja członka mafii: mierny, bierny ale wierny. Już z tej definicji wynika, że członkiem mafii nie może być człowiek wybitny, a nawet mądry. Na stanowiska powołuje się kandydata nie na podstawiew kryterium merytorycznego, a na podstawie przynależności do układu/partii. Nie ma rzeczowej dyskusji, a tylko dyktatura i nie tylko wodza partii, ale również dyktatura grup nacisku, np. mafii hazardowej, bankierów, górników, rolników, służb mundurowych etc.

Myślę, że warto o tym pamiętać mówiąc o Dobru Wspólnym, rozumianym jako Dobro Państwowe. Zwłaszcza dziś, kiedy ze wszystkich stron słychać o nowych koncepcjach Konstytucji i ustroju Rzeczpospolitej.

 

wtorek, 14 maja 2013

Inspiracja z Internetu

W internecie znalazłem parę inspirujących filmów, z których dwa chciałbym zamieścić w tym poście.
Wysiłek, motywacja i relacja zawodnika z trenerem to treść pierwszego filmu. Ale czy powinno to mieć miejsce tylko w sporcie?

absolutely the best motivational video ever!!!

Drugi film pokazuje Heather Dorniden z Uniwersytetu Minnesota w wyścigu na 600m na mistrzostwach halowych. Również i przesłanie z tego filmu daleko wykracza poza sport. O czym tak naprawdę chodzi w życiu. Pokazuje postawę. W życiu nieraz możemy upaść, ale podnieś się i walcz dalej. Nigdy, nigdy się nie poddawaj. 

The Race

Heather Dorniden of the University of Minnesota races the 600m at the Big 10 Indoor Track Championships. She reminds what a race really is about. What life is really about. We will fall. We can rise.




poniedziałek, 6 maja 2013

Wykład prof. dr hab. Andrzeja Nowaka: Stalin zdobywa Polskę (1939-1945)


Ostatnio znalazłem w Internecie bardzo interesujący wykład prof. dr hab. Andrzeja Nowaka, którego fragment przytaczam poniżej, a całość znajduje się w linku poniżej tekstu.

"… w czasie wielkich manewrów "Zapad 2009". Te wielkie manewry, największe od czasu 1991 roku, w momencie kiedy Władimir Putin był witany jak król, cesarz imperator na polskiej ziemi na Weterplatte, kiedy minister Sikorski pisał w Gazecie Wyborczej, że Rosja nigdy tak nie hołdowała demokracji i prawom człowieka jak właśnie za Władimira Putina, to był artykuł z 29 sieprpnia z 2009 roku, 1 września 2009 roku premier Putin był na polskiej ziemi, a bodajże w pierwszej dekadzie września, a w kążdym razie, no tak, na pewno w pierwszej połowie września odywały się wielkie manewry Zapad. Manewry, w ktróych, ponieważ one przekraczały liczbę 13 tysięcy żołnierzy, brali udział obserwatorzy z krajów NATO, bo takie są wymogi, więc był również obserwator polski, specjalnie zaproszony. Proszę sobie wyobrazić co ćwiczyła armia rosyjska? Desant na Polskę i taktyczne uderzenie nuklearne na Warszawę. Taktyczne uderzenie nuklearne na Warszawę! Wtedy kiedy gazety polskie zanosiły się po prostu od entuzjazmu dla zbliżenia polsko-rosyjskiego. To nie była przypadkowa gra scenariuszowa wojskowa. To było pokazanie warunków na kórych odbywa się porozumienie z Rosją Putina. Proszę bardzo możecie mówić o wspaniałym zbliżeniu, o porozumieniu, o zgodzie, o prawach człowieka, i demokracji, które nigdy nie miały się lepiej w Rosji, ale ja będę jednocześnie ćwiczył atak nuklearny na Warszawę i wy to musicie przełknąć. Musicie to przemilczeć. Słyszeliście państwo o tym?..."
Prof. dr hab. Andrzej Nowak. Wykład: Polska - Rosja i trudne sąsiedztwo.

Stalin zdobywa Polskę (1939-1945)


To było w 2009 roku, a teraz (niektóre artykuły wraz z linkami znalezione w Internecie):
Rosja i Białoruś przygotowują się do manewrów wojskowych. Ich scenariusz przewiduje atak jądrowy na Warszawę.
"Zachód 2013" - pod takim kryptonimem połączone wojska Federacji Rosyjskiej i Białorusi na jesieni będą prowadzić manewry, tuż przy polskiej granicy. W ćwiczeniach wezmą udział zarówno wojska lądowe, powietrzne, jak i marynarka wojenna. Z lakonicznego ogłoszenia ministra obrony Rosji można wywnioskować, że scenariusz przewiduje obronę terytorium Białorusi w reakcji na rozmieszczenie w "krajach sąsiednich" elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Pod pojęciem "kraje sąsiednie" Rosjanie i Białorusini mają oczywiście na myśli Polskę. Jednym z najbardziej kontrowersyjnych ćwiczeń jakie przewiduje scenariusz manewrów będzie prewencyjne bombardowanie Warszawy z użyciem bomb jądrowych.
Rosjanie ćwiczą bombardowanie Warszawy

Manewry Zapad 2013: Rosja i Białoruś przećwiczy prewencyjny atak jądrowy na Warszawę. A NATO?

Już na jesieni poczujemy się jak w czasach zimnej wojny. Wojska NATO będą w Polsce ćwiczyć scenariusz obrony Estonii, a Rosja i Białoruś odpierać atak z terytorium Polski: blisko polskiej granicy przećwiczą wariant prewencyjnego ataku jądrowego na Warszawę.
Od początku roku rośnie napięcie pomiędzy Rosją i NATO. Sojusz przygotowuje się do organizacji manewrów Steadfast Jazz 2013, które odbędą się na terytorium Polski, Litwy i Łotwy, z kolei Rosjanie i Białorusini przymierzają się do ćwiczeń „Zapad 2013″. Jednocześnie Moskwa i Mińsk chętnie sięgają po militarną retorykę. – My nikomu nie zamierzamy grozić. My nie traktujemy żadnego państwa jako swojego przeciwnika. Działamy otwarcie i konsekwentnie, stawiając akcent na kolektywną obronę. Chodzi o zdolność do obrony, można by rzec, wspólnej armii Białorusi i Rosji oraz regionalnego zgrupowania wojsk na odcinku zachodnim – tłumaczył specyfikę manewrów Aleksander Łukaszenka, prezydent Białorusi.



piątek, 19 kwietnia 2013

Nowości książkowe





Ostatnio ukazało się parę książek. Wśród nich na uwagę zasługuje książka pt. "Zawód: dziennikarz śledczy" Cezarego Gmyza, z którym wywiad przeprowadza Piotr Gociek. Może na wstępie przypomnę, że Cezary Gmyz to ten dziennikarz, który ujawnił w Rzeczpospolitej, że prokuratorzy wojskowi wykryli trotyl na rozbitym samolocie Tu 154M, którym leciała do Smoleńska na obchody rocznicy Zbrodni Katyńskiej polska delegacja na czele z prezydentem Polski Lechem Kaczyńskim. Za artykuł ten Gmyz został dyscyplinarnie zwolniony z Rzeczpospolitej wraz z redaktorem naczelnym przez właściciela Grzegorza Hajdarowicza (właśnie nominowany do Hieny Roku). Wykrycie trotylu na samolocie w końcu potwierdzili prokuratorzy, ale dyscyplinarki redaktora Cezarego Gmyza (ani innych redaktorów wyrzuconych przy okazji) Hajdarowicz nie cofnął. Obecnie Cezary Gmyz i Piotr Gociek są współzałożycielami Telewizji Republika.
Książka "Zawód: dziennikarz śledczy" została oparta na benedyktyńskich badaniach Gmyza w archiwach IPN (Instytutu Pamięci Narodowej), w wielu wypadkach sprawdzanych "w terenie". Książkę tę czyta się jak doskonały kryminał szpiegowski, tyle że mowa jest o ludziach ze świeczników życia w Polsce, albo jeszcze żyjących, albo bardzo niedawno zmarłych. Książka ta przedstawia korupcję i esbeckie powiązania nie tylko w Polsce w czasach PRL, ale również w czasach obecnych, czyli tzw. III RP. Najlepiej oddaje to fragment wypowiedzi Gmyza sprowokowanej pytaniem Piotra Goćka (fotokopia oryginału obok):

PG: Józef Orzeł, którego obaj znamy, doskonały socjolog i współtwórca Klubu Ronina, sformułował w rozmowie ze mną taką tezę, że w III RP nie doszło do politycznego konfliktu pokoleń buntu dzieci elity przeciw rodzicom, bo żeby zaistniał, musi istnieć atrakcyjna alternatywa. Tymczasem w III RP wszystkie frukty zawsze były po stronie tych samych elit.
CG: - Coś w tym jest. Jak wiadomo pokorne ciele dwie matki ssie. Jeśli więc syn dyplomaty trafia do MSZ dzięki tatusiowi, a potem może cztery lata pożyć na koszt podatnika na jakiejś placówce, to po co ma się buntować. Ale w Polsce musi dokonać się wymiana elit. I to nie wymiana ewolucyjna, lecz rewolucyjna. Dopóki lemingi nie zdadzą sobie sprawy z tego, że mimo pokończonych studiów, staży, znajomości języków, wyżej dupy nie podskoczą, bo i tak trafią na szklany sufit, nic w Polsce się nie zmieni. Że niezależnie od tego jak dobrzy i wykształceni, posadę dostanie zawsze pociotek lub działacz partyjny. Albo syn czy wnuk czerwonych elit.


Drugą książką podobnego gatunku jest książka"Partyzant wolnego słowa",
redaktora naczelnego Gazety Polskiej Tomasza Sakiewicza. Oto fragment książki, w której autor przedstawia reakcję niektórych ludzi III RP na ujawnianie przez niego skrywanych wiadomości:

Rok 2010 przyniósł kolejną falę kopania wroga. 9 kwietnia 2010 r. nagle zdjęto mój program Pod prasą, emitowany w TVP. Program w tym czasie osiągnął rekordową oglądalność i zagroził konkurencji. Na jesieni tego roku, po zaproszeniu do mojej audycji w Programie 3 Polskiego Radia księdza Małkowskiego, zostałem stamtąd z hukiem usunięty. Oskarżono mnie o działalność antypaństwową.

W prokuraturze jestem regularnie raz na parę tygodni, w sądzie przynajmniej raz na tydzień. Jak wróg ludu, to wróg ludu.



Będąc na Targach Książki Katolickiej w Arkadach Kubickiego spotkałem właściciela i prezesa wydawnictwa Media Rodzina pana Roberta D. Gamble'a, który polecał mi książkę "Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły". Ja znałem tę książkę i dawno temu zastanawiałem się, czy czasem jej nie kupić. Wtedy jednak jej nie nabyłem. Przy okazji tej książki uciąłem z p. Gamble bardzo miłą rozmowę, w czasie której wyszło, że on jest gorącym orędownikiem spotkań 12-krokowych takich jak AA, AlAnon, czy DDA/DDD. Wspomniał mi, że właściwie jego sens osiedlenia się w Polsce i nauczenia się języka polskiego, to było szerzenie idei 12-kroków. Wspomniał mi również, że jest pastorem. Oczywiście znał doktora Bogdana Woronowicza, Ewę Woydyłło, Krzysztofa-Alkoholika z radia i wielu innych. Po tej naszej rozmowie on dał mi w prezencie tę książkę i powiedział, żeby ją przeczytać i potem wysłać ją do moich dzieci. W ten sposób zostałem zobligowany do przeczytania tej książki i po pierwszych rozdziałach muszę stwierdzić, że jej wymowa daleko wykracza poza interakcję z dziećmi i jest również przydatna z dorosłymi.




Inną książką o podobnej tematyce jest "Siła nawyku" Charlesa Duhigga ze wstępem Ewy Woydyłło. Jeszcze nie czytałem tej książki, ale recenzje są zachęcające.






















I wreszcie książka z innej dziedziny, a mianowicie "Dieta bez pszenicy". Bardzo wartościowa książka, choć ja bym dodał jeszcze "bez żyta i jęczmienia". Książka ta napisana przez amerykańskiego kardiologa jest nr 1 na liście bestsellerów "New York Timesa". Polskie wydanie zostało  wydane pod patronatem Polskiego Stowarzyszenia Osób z Celiakią i na Diecie Bezglutenowej, co zastało potwierdzone na tylnej okładce. Również w Polsce pozycja ta znajduje się na czołowej liście najlepiej sprzedawanych książek w EMPiKu. Warto może tu dodać, że wspomniane Stowarzyszenie jako jedyne w Polsce ma prawa własności do znaku przekreślonego kłosa (poniżej), które może nadawać producentom żywności bezglutenowej, i co więcej Sowarzyszenie sprawdza te produkty przed nadaniem znaku, jak również monitoruje zasadność tego znaku na produkcie nadanym w przeszłości. Podobnie Stowarzyszenie sprawdza zawartość glutenu w produktach zdawałoby się bezglutenowych, takich jak np. oleje rzepakowe, słonecznikowe, czy sojowe (wszystkie są zanieczyszczone glutenem), czy mąka gryczana.

Warto więc wspierać wysiłki Stowarzyszenia przez wstąpienie do Stowarzyszenia, a także przez sławny 1% z podatku. Wiele cennych informacji można znaleźć na stronie www.celiakia.pl.

Nie muszę dodawać, że dieta bezglutenowa od dawna jest moją dietą, i również popularyzuję to podejście, co zresztą znajduje odbicie w moich postach np. w poście z soboty, 28 sierpnia 2010 r. zatytułowanym:

Przełomowe odkrycie: ta trucizna nazywa się pszenica, żyto i jęczmień.

a także w pełnej nazwie tego bloga.


sobota, 23 marca 2013

Blog p. Aleksandra

Choć nie ze wszystkim się zgadam, i na ogół nie reklamuje innych blogów, ale tym razem robię wyjątek i chciałbym zwrócić uwagę na blog p. Aleksandra:

Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na „zdradę o świcie” i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu „niezastąpionych”. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.
http://bezdekretu.blogspot.com/

wtorek, 19 marca 2013

Krzysztof Szczerski do Tuska w Sejmie RP

Ostatnio, przeszukując Internet natknąłem się na wspaniałe przemówienie w Sejmie posła Krzysztofa Szczerskiego. Bardzo mi się spodobało, więc postanowiłem się nim podzielić z Wami:

Niestety, z jakichś technicznych względów, nie mogę w moim blogu umieścić tego wystąpienia, więc odsyłam czytelnika do zamieszczonego linku.

Przy okazji warto odnotować fakt, że 18 stycznia 2013 roku Donald Tusk skierował do Sejmu projekt ustawy, która pozwala szefom ABW w "trakcie zgormadzeń, imprez masowych .. oraz innych poważnych zdarzeń" wezwać do Polski uzbrojoną policję i spec służby wyposażone w broń palną i środki i urządzenia przymusu bezpośredniego z dowolnego kraju. Skąd my to znamy. A ktoś powiedział "to se ne wrati", a jednak... Jak widać historia lubi się powtarzać, więc musimy być czujni.
Gdzieś w amerykańskich doniesieniach internetowych usłyszałem, że w USA planuje się użycie dronów przeciw własnym obywatelom na terytorium USA. Co więcej można zabić dowolną osobę tylko dlatego, że padło na nią podjerzenie dowolnego urzędnika, że jest terorystą (bez sądu). Już jakiś czas temu niejaki Bezmienow (patrz starsze posty) przewidział taki rozwój sytuacji.

Odnośnie spotkania Platformy Oburzonych, to trochę mnie rozczarował końcowy zapis, a mianowicie, że zebrani postanowili skierować petycję do... Komorowskiego. Również dyskysyjna jest obecność Kukiza w programach Lisa i Olejnik. W tym jednak wypadku na usprawiedliwienie Kukiza przemawia fakt chęci edukacji lemingów. Osobiście nie wierzę w taką edukację, bo rozmowa z niewolnikiem o wolności, przypomina rozmowę ze ślepym o kolorach.
Osobiście nie jestem entuzjatą PiSu (ponieważ Kaczyński jest przeciw JOW), niemniej jednak przekonał mnie Zybertowicz, który wspomniał o syndromie starej panny, która wybierała, wybierała, ten ma taką wadę, tamten inną i została starą panną. Coś w tym jest.
 

piątek, 15 marca 2013

Robi się gorąco: Wiosna Ludów 2013

Robi się gorąco, bo ludzie już nie wytrzymują skandalicznego zachowania obecnej klasy politycznej w tym rządu Tuska, który naigrywa się ze społeczeństwa. Lekceważy wyborców, którzy zgłosili do Sejmu ustawy z podpisami prawie 5 milionów ludzi. W dobie biedy i kryzysu zajmuje się ustawami marginalnymi typu związki partnerskie, a nie podejmuje istotnych dla kraju rozwiązań.

- Na sobotę 16 marca 2013 r. Przewodniczący Solidarności Piotr Duda zaprosił prawie 100 różnych organizacji w tym Pawła Kukiza z organizacją "Zmieleni" na spotkanie "Platformy Oburzonych" w Gdańsku, które ma się odbyć w historycznej sali Stoczni Gdańskiej, aby zastanowić się co robić z obecnym rządem i parlamentem, który nie potrafi sprostać zadaniom obecnej chwili.
  




Kukiz razem z Solidarnością? "Platforma Oburzonych" w stoczni 16 marca 2013

http://www.tvn24.pl/pomorze,42/kukiz-razem-z-solidarnoscia-platforma-oburzonych-w-stoczni,310650.html

- Anonimowy internauta na Facebooku wysunął inicjatywę Marszu "Obudź się Polsko" w  Warszawie w sobotę 23 marca 2013 roku, o czym poinformowała Niezależna Telewizja w "Alternews" z Wrocławia. Do dziś zgłosiło akces 12 tys młodych osób. Występujący pod pseudonimem Kacper Rebel internauta poinformował, że oni nie chcą już nowej roszady w Sejmie, oni chcą nowej talii kart. Również i ci (podobnie jak Paweł Kukiz i "Zmieleni") występują z żądaniem zmiany ordynacji wyborczej na Jednomandatowe Okręgi Wyborcze. Jak czytelnicy mojego bloga wiedzą, od początku jestem zwolenikiem takiej ordynacji. Myślę, że ta idea JOW stała się tak powszechna w Polsce po fali emigracji do Angli i Irlandii, kiedy ludzie uświadomili sobie, że to proporcjonalna ordynacja wyborcza jest źródłem partyjniactwa i mafii.

Marsz „Polsko Obudź Się!!!” 23 marca 2013
Również w Rybniku powstała partia Demokracja Bezpośrednia, której koncepcja jak myślę, opiera się na systemie politycznym Szwajcarii.

Demokracja bezpośrednia

Oni idą nieco dalej niż JOW, oni chcą systemu referendalnego. Jednak w Polsce bez Internetu byłoby to trudne, a z kolei jeśli mówimy o Internecie, to mówimy o służbach i fałszowaniu wyborów (por. wcześniejsze posty w tym blogu).
Jak widać od Bałtyku po Śląsk ludzie mają już dość rządów Tuska i myślę, że na tych trzech inicjatywach się nie skończy. A że to może być skuteczne to uczy nas historia dawniejsza, a także bliższa np. ustawa Acta. Interesujące jest jednak to, że Tusk i jego klika tego nie widzi. Teraz usiłuje sie bronić przez forsowaniem ustawy dopuszczającej w Polsce interwencji wojskowej obcych państw. Czy on chce skonczyć tak jak Ceausescu?

środa, 27 lutego 2013

BBC podało 23 minuty wcześniej wiadomość, nim 9/11 miało miejsce!!!

Tony Rooke, reżyser filmów dokumentalnych został oskarżony o niepłacenie abonamentu telewizyjnego BBC. W sądzie Tony powiedział, że nie płaci tego abonamentu, ponieważ BBC popiera terroryzm. Wytłumaczeniem tego był fakt, że wiadomość o zawaleniu się 3 budynków w Nowym Jorku 11 września w tym dwóch World Trade Center, zostało nadane 23 minuty wcześniej niż faktycznie się one zawaliły.
25 lutego 2013 roku miało miejsce drugie przesłuchanie Tony Rooka, w którym sąd pozwolił oskarżonemu na 3 godzinne wystąpienie oskarżające BBC za udział w ataku terorystycznym. Jest to pierwszy raz, kiedy po zamachu 9/11 sprawa ta została przedstawiona w sądzie.

Historic Case Against BBC's 9/11 Cover Up - Tony Rooke
http://www.bbc5.tv/video/historic-case-against-bbcs-911-cover

Jak to się stało, że dwa samoloty trafiły w dwa budynki a zawaliły się trzy? Konstruktorzy i architekci (grupa badaczy 1700 architektów i konstruktorów) mówią, że to jest niemożliwe.

Na dzień dzisiejszy sąd wymierzył Tony'emu 200 funtów kary, ale Tony zamierza się odwoływać.


Coś mi to przypomina...

Konstytucja RP art. 220 ust. 2


Dzisiaj słuchałem w Internecie Niezależnej Telewizji
Niezależna telewizja
http://niezaleznatelewizja.pl

i natknąłem się na bardzo ciekawą rozmowę na temat pieniądza. Niestety otworzyłem swój komputer dość późno i nie wiem kto rozmawial z red. Januszem Zagórskim. Również żałuje, że rozmowa ta była w tzw. systemie "stream" i ja nie potrafię jej  zapisać lub cofnąć, etc. Niemniej jednak gość Niezależnej mówił bardzo ważne rzeczy odnośnie naszego systemu monetarnego. Otóż w naszej konstytucji znajduje się kuriozalny zapis w art. 220 ustęp 2, który mówi, że polski rząd nie może pożyczać od Narodowego Banku Polskiego. Dokładnie brzmi on tak (por. obok na zdjęciu):
"Ustawa budżetowa nie może przewidywać pokrywania deficytu budżetowego przez zaciąganie zobowiązania w centralnym banku państwa."

Co to oznacza dla rządu RP? Otóż kiedy budżet ma deficyt, to musi on pożyczyć pieniądze od pośrednika. W Polsce 86% banków to są banki Zachodnie. Tak więc rząd pożycza dajmy na to od banku X pieniądze na 6,5%. A co robi bank X? On nie ma takich pieniędzy, więc pożycza je od NBP na 4%. Inaczej mówiąc zagraniczny bank X nie mając własnych pieniędzy zagarnia 2,5% od polskich pieniędzy zgromadzonych w NBP i przekazuje je do banku-matki za granicą. Pytanie: jak długo wytrzyma taki proceder polska gospodarka?
Co wiecej, jak wiadomo, dolary amerykańskie drukuje prywatna instytucja zwana FED:

Przesłanie do ruchu Okupuj Wall Street – D. Icke


System rezerw banków


W tej sytuacji, przy wymienialności złotego na dolara, FED zamiast pożyczać pieniądze od NBP może wydrukować dowolną ilość dolarów i wymienić je na złote, i dalej pożyczyć je polskiemu rządowi na 6,5%. Oczywiście celem takiej manipulacji nie jest osiągnięcie większej ilości pieniędzy (wszak oni mogą je drukować w dowolnej ilości, a prawo do drukowania dolarów zostało zagrabione w 1913 roku przez FED, czytaj: Iluminatów), ale przejęcie realnego majątku państwa, w tym wypadku Polski. Znaczy to przejęcie nieruchomości, ziemi, domów, a także złóż minerlanych etc.

Wezwanie Do Przebudzenia (PL)

Iluminaci-
http://www.youtube.com/watch?v=4Vi7kz6vQn0
http://www.youtube.com/watch?v=YlI3ZUMxj6Q&feature=related

Czy wobec tego rozwiązaniem jest wojna? Na to gość odpowiada, że nie, że Iluminaci tylko planują kryzysy, a nie wojnę, i one mają pomóc przejęciu majątku realnego.
Jakie jest wyjście? Jak powinien wyglądąć nowy system bankowy?
Otóż gość zauważa, że pieniądz pełni następujące funkcje: transakcyjną, mierniczą, i tezauracyjną. Do tych funkcji istnienie systemu odsetkowego nie jest uzasadnione i proponuje zniesienie procentów w systemie bankowym, który jest przyczyną upadku gospodarek i przejęcia ich przez Iluminatów. I w świecie jest wiele takich przykładów systemów bankowych bez procentów.

PS. 2013-03-10 rano Televizja Niezależna nadała powtórkę tej rozmowy. Tak więc mogę oddać kredyt autorowi. Gościem Janusza Zagórskiego był Dariusz Brzozowiec.