czwartek, 9 maja 2019

Szczodra i praworządna Unia Europejska

Prof. Paweł Kowal zapytany przez redaktora w radiu: Najważniejsza rzecz, najważniejsza sprawa, jaką Polska zyskała stając się częścią Unii Europejskiej?
- odpowiedział: „Prawo”.

To ciekawe podejście. Taka typowa komunistyczna „urawniłowka”. Chciałbym tu przypomnieć wielki zgiełk ze strony Francji i Niemiec, kiedy premier Leszek Miller wprowadził obniżenie podatku CIT, aby zatrzymać wypływ pieniędzy z Polski. Jak łatwo zauważyć jeśli pieniądze wypływają z Polski, to wg UE jest OK, ale jeśli wypływają z Francji lub Niemiec, o to już nie jest w porządku, to jest łamanie praworządności. Wtedy podnosi się argumenty solidarności etc. Ktoś ładnie powiedział, że solidarność europejska leży na dnie Bałtyku (Nord Stream). Ale wróćmy do modelu organizmu człowieka, co by było, gdyby zrównać wszystkie komórki człowieka np. wszystkie komórki byłyby mięśniowe, albo przezroczyste komórki soczewki oka? Przypuszczam, że nikt by tego nie chciał. Piękno i siła leży w różnorodności.
Ostatnio pojawiła się ciekawa informacja, będąca egzemplifikacją europejskiej „urawniłowki”:

Centralne planowanie w EU, czyli koniec polskich cukrowni


Już nie chcę tego komentować w sensie politycznym, ale zastanówmy się nad technologią wytwarzania cukru.
Po kolei. Najpierw buraki cukrowe się myje, potem kroi w plasterki, potem ługuje się z nich cukier przy pomocy wrzątku. Następnym krokiem jest zagęszczenie tego wrzątku i wykrystalizowanie sacharozy. Przyjmijmy, że cena 1 kg cukru wynosi 2,00 zł.
A jak się robi inulinę? Najpierw korzenie cykorii się myje, potem kroi się w plasterki, następnie traktuje się je wrzątkiem. Następnie roztwór inuliny schładza się i wytrąca się inulina, którą po odcedzeniu sprzedaje się w cenie od 20,00 zł do 40,00 zł za kilogram. A co robi Polska? Zamyka cukrownie i sprowadza inulinę z Holandii. Czy jest w tym jakiś sens? Gdyby jedna z zamykanych cukrowni bez zmiany urządzeń do produkcji cukru, zaczęła produkować inulinę, to dałoby to pracę ludziom w cukrowni, okolicznym plantatorom i nie sprowadzalibyśmy inuliny z Holandii.
Podobnie jest z wytłokami z jabłek po wyprodukowaniu soku jabłkowego. Wytłoki jabłkowe wg informacji sadownika rozrzuca się na pola, zamiast produkować cenny błonnik/pektyny jabłkowe. I znowu, czy jest w tym jakiś sens? Podobno jacyś Ukraińcy zainteresowali się tymi wytłokami, ale czy oni będą produkować ten błonnik w Polsce, czy na Ukrainie?
Jeśli w Polsce zamykano stocznie, to to jest OK, zgodne z polityką UE, bo w Polsce nie możemy dopłacać z pieniędzy publicznych do przemysłu, ale jeśli to samo ma miejsce w Niemczech to to jest OK. To samo dotyczy emisji dwutlenku węgla, wycinki świerków, żeby ratować puszczę przed kornikiem drukarza. 

Niemcy będą wycinać jeszcze więcej lasów, podczas gdy UE ograniczy wycinkę w Polsce. Chodzi o miliardy euro!
Niemcy mogą wydobywać węgiel, wycinać prastary las, produkować energię z atomu. Polska nie może

EU wykańcza polskie hutnictwo. ArcelorMittal zawiesza pracę pieca i stalowni w Krakowie

Stocznie i huty są zamykane, ale za to UE finansuje akwa parki, a także finansuje rozwój bukieciarstwa, więc UE jest naprawdę szczodra i praworządna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz