Niedawno, podczas manifestacji podeszła do mnie reporterka TVP Info (chyba tak
się to nazywa, nie wiem, bo nie mam telewizora) i spytała o Unię Europejską. I
oto co jej odpowiedziałem.
Pani
ciało składa się z komórek. Każda komórka posiada błonę
komórkową, która oddziela ją od drugiej komórki i jest jej
granicą. Co by było, gdyby zlikwidować wszystkie granice,
wszystkie błony komórkowe w pani ciele? Prawdopodobnie pozostałby
szkielet, stojący w kałuży czegoś, co przypomina kisiel. Błona
komórkowa nie tylko chroni komórkę, ale również nadaje jej
kształt i służy do komunikowania się z innymi komórkami
organizmu. Czy istnieją próby likwidacji błon komórkowych?
Owszem, jest taki wirus RSV (respiratory syncytial virus),
który powoduje zanik błon i zlanie się komórek, w wyniku czego
powstaje syncytium. Jakie są tego objawy? Ano drapanie w gardle i
kaszel. Organizm walcząc z tym wirusem rzuca do boju układ
immunologiczny i w desperacji neutrofile (granulocyty
obojętnochłonne), komórki układu immunologicznego dokonują
netozy, czyli pewnego rodzaju harakiri, czyli śmierci komórki przez
wyrzucenie z wnętrza komórki całego DNA wraz z przyczepionymi do
niego białkami, takimi jak histony, topoizomeraza, etc. W ten sposób
tworzą sieć-pułapkę (ang. NET, neutrofil extracellular
trap, stąd nazwa netoza), w którą łapią napastnika. Tak
uwięziony patogen zostaje zjedzony przez monocyty/makrofagi, komórki
żerne układu odpornościowego, które trawią złapany patogen w
sieć i prezentują go dla innych komórek układu immunologicznego,
żeby wytworzyć przeciwciała. Niestety w wyniku tego, często
powstają choroby autoagresywne, gdzie wytwarzane są przeciwciała
nie tylko przeciw patogenowi, ale również przeciwko własnym
antygenom jądrowym (ANA), typu DNA, histony, topoizomeraza (Scl-70).
Wśród tych śmiertelnych chorób autoimmunizacyjnych można
wymienić toczeń rumieniowaty układowy (przeciwciała przeciw DNA,
histonom), czy sklerodermię (przeciw topoizomerazie). Jak widać
likwidacja granic skutkuje chorobami, a często śmiercią.
A co robi Unia Europejska? Ano właśnie chce zlikwidować granice, a
właściwie nęci nowych członków UE (i nie tylko) układem z
Schengen i działa jak wirus RSV: najpierw drapanie w gardle, potem
kaszel, a na końcu autoagresja i ew. śmierć (inaczej mówiąc lemingoza).
Lemingi (wg Wikipedii) to małe
gryzonie. W sytuacji masowego rozmnożenia, duże grupy osobników
zaczynają migrację. Podczas migracji pokonują rzeki, a nawet
wchodzą do morza. Niestety nie potrafią ocenić odległości do
celu, więc jeśli przeszkoda wodna jest dość duża (powyżej 200
m), nie potrafią jej pokonać i masowo giną.
Teraz mamy do czynienia z atakiem na rodzinę. Czy pani chciałaby
zlikwidować ściany (granice) we własnym mieszkaniu? A to właśnie
proponuje Engels i jego następcy: wychowanie plemienne, gdzie rola
ojca, czy matki jest w dużej mierze anonimowa i sprowadza się do
reprodukcji. Taka właśnie koncepcja jest realizowana w Europie
Zachodniej poprzez „jugendamty” w takich państwach jak Niemcy,
Szwecja, czy Holandia, gdzie odbierane są dzieci rodzicom. Czy o
taką Polskę, i o taką Europę nam chodzi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz