wtorek, 7 maja 2019

Lemingi w Unii Europejskiej



Niedawno, podczas manifestacji podeszła do mnie reporterka TVP Info (chyba tak się to nazywa, nie wiem, bo nie mam telewizora) i spytała o Unię Europejską. I oto co jej odpowiedziałem.
Pani ciało składa się z komórek. Każda komórka posiada błonę komórkową, która oddziela ją od drugiej komórki i jest jej granicą. Co by było, gdyby zlikwidować wszystkie granice, wszystkie błony komórkowe w pani ciele? Prawdopodobnie pozostałby szkielet, stojący w kałuży czegoś, co przypomina kisiel. Błona komórkowa nie tylko chroni komórkę, ale również nadaje jej kształt i służy do komunikowania się z innymi komórkami organizmu. Czy istnieją próby likwidacji błon komórkowych? Owszem, jest taki wirus RSV (respiratory syncytial virus), który powoduje zanik błon i zlanie się komórek, w wyniku czego powstaje syncytium. Jakie są tego objawy? Ano drapanie w gardle i kaszel. Organizm walcząc z tym wirusem rzuca do boju układ immunologiczny i w desperacji neutrofile (granulocyty obojętnochłonne), komórki układu immunologicznego dokonują netozy, czyli pewnego rodzaju harakiri, czyli śmierci komórki przez wyrzucenie z wnętrza komórki całego DNA wraz z przyczepionymi do niego białkami, takimi jak histony, topoizomeraza, etc. W ten sposób tworzą sieć-pułapkę (ang. NET, neutrofil extracellular trap, stąd nazwa netoza), w którą łapią napastnika. Tak uwięziony patogen zostaje zjedzony przez monocyty/makrofagi, komórki żerne układu odpornościowego, które trawią złapany patogen w sieć i prezentują go dla innych komórek układu immunologicznego, żeby wytworzyć przeciwciała. Niestety w wyniku tego, często powstają choroby autoagresywne, gdzie wytwarzane są przeciwciała nie tylko przeciw patogenowi, ale również przeciwko własnym antygenom jądrowym (ANA), typu DNA, histony, topoizomeraza (Scl-70). Wśród tych śmiertelnych chorób autoimmunizacyjnych można wymienić toczeń rumieniowaty układowy (przeciwciała przeciw DNA, histonom), czy sklerodermię (przeciw topoizomerazie). Jak widać likwidacja granic skutkuje chorobami, a często śmiercią.
A co robi Unia Europejska? Ano właśnie chce zlikwidować granice, a właściwie nęci nowych członków UE (i nie tylko) układem z Schengen i działa jak wirus RSV: najpierw drapanie w gardle, potem kaszel, a na końcu autoagresja i ew. śmierć (inaczej mówiąc lemingoza).
Lemingi (wg Wikipedii) to małe gryzonie. W sytuacji masowego rozmnożenia, duże grupy osobników zaczynają migrację. Podczas migracji pokonują rzeki, a nawet wchodzą do morza. Niestety nie potrafią ocenić odległości do celu, więc jeśli przeszkoda wodna jest dość duża (powyżej 200 m), nie potrafią jej pokonać i masowo giną.
Teraz mamy do czynienia z atakiem na rodzinę. Czy pani chciałaby zlikwidować ściany (granice) we własnym mieszkaniu? A to właśnie proponuje Engels i jego następcy: wychowanie plemienne, gdzie rola ojca, czy matki jest w dużej mierze anonimowa i sprowadza się do reprodukcji. Taka właśnie koncepcja jest realizowana w Europie Zachodniej poprzez „jugendamty” w takich państwach jak Niemcy, Szwecja, czy Holandia, gdzie odbierane są dzieci rodzicom. Czy o taką Polskę, i o taką Europę nam chodzi?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz