piątek, 17 stycznia 2014

My nie wilki, my mięco na strzał!




Słuchając wczoraj dysputy Dyrektora Biura Edukacji Publicznej IPN Andrzeja Zawistowskiego z Sebastianem Wierzbickim, szefem SLD w Warszawie (poniżej cytuję jej treść za Niezależna.pl), niodparcie przychodziła mi pieśń Jacka Kaczmarskiego Obława II (poniżej). Oczywiście tytułowa sentencja płynęła z ust Sebastiana Wierzbickiego. Co smutniejsze, sentencja ta płynie również z ust wielu mieszkańców Warszawy, którzy bronią Pomnika Czterech Śpiących. Lemingi? Lemingrad?

My nie wilki, my mięso na strzał! Właśnie takie podejście spowodowało pół wieku Komuny.

Dlaczego w tym miejscu, to znaczy na placu Wilenskim, nie można zrealizować przedwojennego planu? Już przed wojną w tym miejscu planowano postawienie pomnika księdzu Skorupce. Powstał nawet cokół, na którym ostatecznie po wojnie stanął Pomnik Polsko-Radzieckiego Braterstwa Broni na placu Wileńskim.

Co więcej do dziś nie mamy pomnika upamiętniającego Rzeź Pragi. Dlaczego? Bo, my nie wilki, my mięso na strzał!

Dlaczego w Ossowie jest pomnik najeźdźcy a nie ma pomnika Obrońców Warszawy 1920 roku? My nie wilki, my mięso na strzał!

Dlaczego namiestnik Ambasady Rosyjskiej w 2014 roku miesza się w wewnętrzne sprawy Polski? Czy dalej jesteśmy pod zaborem?

Krwią w panice piszemy na śniegu; My nie wilki, my mięso na strzał!

Te słowa słyszałem kiedy przemawiał Sebastian Wierzbicki.

Na koniec myślę, że warto również pamiętać co to znaczy, że na terenach Polski zginęło 600 tys. żołnierzy Armii Czerwonej, o których wspomniał Andrzej Zawistowski, a wcześniej - Putin. Otóż żeby zdać sobie sprawę, co to znczy, należy pojechać do Doliny Śmierci niedaleko wsi Nadkole koło Dukli. Tam podczas II Wojny Światowej zginęło 80 tys. żołnierzy. Dlaczego? Ano dlatego, że dowódca mówił słowo: Naprzód! Prosto pod kule karabinu maszynowego usadowionego na otaczającym wzgórzu. Za tym żołnierzami szły odziały NKWD. I jeśli ktoś nie poszedł do przodu, to zginął od kul z tyłu. Tak szli tyralierą, aż skończyły się kule w karabinie maszynowym. A przecież wystarczył jeden strzał armatni, czy rajd lotniczy i 80 tys. ludzi by nie zginęło. To nie było bohaterstwo. Dla mnie, to było ludobójstwo.

Warto o tym pamiętać, kiedy mówimy o statystykach.

Obława II
Obce lasy przebiegam, serce szarpie mi krtań!
Nie ze strachu. Z wściekłości, z rozpaczy.
Ślad po wilczych gromadach mchy pokryły i darń,
Niedobitki los cierpią sobaczy!
Z gąszczu żaden kudłaty pysk nie wyjrzy na krok.
W ślepiach obłęd, lęk, chciwość lub zdrada!
Na otwartych przestrzeniach dawno znikł wilczy trop.
Wilk wie dobrze, czym pachnie zagłada!

Słyszę wciąż, i uszom nie wierzę.
Lecz potwierdza co krok wszystko mi;
Zwierzem jesteś, i żyjesz jak zwierzę,
Lecz nie wilki, nie wilki - już wy!

Myśli brat, że bezpieczny, skoro schronił się w las.
Lecz go ściga nie Bóg, ściga człowiek!
Śmigieł świst nad głowami, grad pocisków i wrzask
Co wyrywa źrenice spod powiek!
Strzelców twarze pijane, w drzew koronach znad luf,
Wrzący deszcz wystrzelonych ładunków.
To już nie polowanie, nie obława, nie łów!
To planowe niszczenie gatunku!

Z rąk w mundurach, z helikopterów
Maszynowa broń wbija we łby
Czarne kule, i wrzask oficerów;
Wy nie wilki, nie wilki, już wy!

Kto nie popadł w szaleństwo, kto nie poszedł pod strzał
Jeszcze biegnie, klucząc po norach.
Lecz już nie ma kryjówek, które miał, które znał.
Wszędzie wściekła wywęszy go sfora!
I pomyśleć, że kiedyś ją traktował jak łup,
Który niewart wilczych był kłów!
Dziś krewniaka swym panom zawloką do stóp,
Lub rozszarpią na rozkaz, bez słów!

Bo kto biegnie - zginie dziś w biegu!
A kto stanął - padnie, gdzie stał!
Krwią w panice piszemy na śniegu;
My nie wilki, my mięso na strzał!

Ten skowyczy, trafiony.
Tamten skomli na wznak.
Cóż ja sam? Nic tu zrobić nie mogę!
Niech się zdarzy, co musi się zdarzyć i tak,
Kiedy pocisk zabiegnie mi drogę!
Starą ranę na karku rozszarpuje do krwi,
Ale póki wilk krwawi - wilk żyw!
Więc to jeszcze nie śmierć?! Śmierć ostrzejsze ma kły!
Nie mój tryumf, lecz zwycięstwo - nie ich!

Na nic skowyt we wrzawie, i skarga!
Póki w żyłach starczy mi krwi
Pierwszy bratu skoczę do gardła,
Gdy zawyje; Nie wilki już my!

Akcja IPN: Pomnik Braterstwa Broni to symbol władzy Stalina. A lewacy protestowali

http://niezalezna.pl/50764-akcja-ipn-pomnik-braterstwa-broni-symbol-wladzy-stalina-lewacy-protestowali

Pomnik Braterstwa Broni to symbol władzy Stalina nad Polską - ulotki z tą informacją, przygotowane przez Instytut Pamięci Narodowej, rozdawano dziś warszawiakom i przyjezdnym. W akcji pomagali członkowie Grupy Historycznej Zgrupowanie "Radosław", a usiłowali przeszkadzać lewicowi aktywiści z Sebastianem Wierzbickim, szefem SLD w Warszawie.

Pod gmachem Liceum Ogólnokształcącego im. Władysława IV w Warszawie stała kilkunastoosobowa pikieta Federacji Młodych Socjaldemokratów ze szturmówkami - informuje IPN na profilu na Facebooku. Socjaldemokraci próbowali przekonywać, że pomnik Braterstwa Broni powinien zostać na swoim miejscu.

Dyrektor Biura Edukacji Publicznej IPN Andrzej Zawistowski przypomniał, że pomnik Braterstwa Broni (familiarnie zwany pomnikiem Czterech Śpiących) to symbol władzy Stalina nad Polską, a w jego najbliższym otoczeniu w latach 1944–1945 znajdowały się liczne instytucje komunistycznego terroru, zarówno polskiego, jak sowieckiego. Dodał, że akcja ulotkowa nieprzypadkowo odbywa się 17 stycznia – tego bowiem dnia w czasach PRL z przytupem świętowano „wyzwolenie Warszawy" przez Armię Czerwoną, podczas gdy faktycznie jej oddziały weszły do miasta po parogodzinnych walkach z Niemcami, którzy szybko się wycofali.

Spotkanie dyrektora Zawistowskiego z dziennikarzami usiłowało zakłócić dwóch działaczy lewicowych organizacji, którzy odczytywali oświadczenie przez tubę. Jeden z nich wykrzykiwał: „Stanowczo sprzeciwiamy się próbom wiązania pomnika z represjami, jakich doświadczali Polacy podczas rządów władzy komunistycznej w powojennej Polsce".

Odnosząc się do pikietujących nieopodal Młodych Socjaldemokratów dr Zawistowski zaproponował im prezent – specjalnie przygotowany, zafoliowany biogram wraz z portretem Kazimierza Pużaka (1883–1950), wybitnego polskiego socjalisty, działacza PPS od 1904 roku, który w szczególnych okolicznościach zmarł w komunistycznym więzieniu w Rawiczu. Pużak został zepchnięty ze schodów, pękła mu aorta, umierał przez kilka dni nie otrzymawszy pomocy lekarskiej. Młodzi Socjaldemokracji odmówili jednak przyjęcia życiorysu Pużaka.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz