Oficjalne media mówiły o kilkudziesięciu tysiącach ludzi, podczas gdy ja spotkałem szacunki w granicach 300-400 tys. uczestników. W każdym razie, początek był o godz. 12:00 a ja do Placu Zamkowego dzoszedłem ok. 18:30. Za zdziwieniem stwierdziłem, że cała trasa W-Z została zablokowana i żaden tramwaj, ani autobus nie jechał
Kiedy marsz ruszył, koło kościoła Św. Aleksandra stali, jakby na podwyższeniu, elegancko ubrani, w stalowych mudurach żołnierze chyba z Gdańska. Tak się złożyło, że jednemu z nich spodobała się dziewczyna idąca koło mnie i powiedział to księdzu stojącemu obok niego, a ten zaraz zaczął zachwalać ich tej dziewczynie.
Ona zaś odpowiedziała, że jest z Białegostoku, więc nie ma szans. Ale chwilę potem zwierzyła się przy mnie, że jeden z nich się jej spodobał, więc ja zasugerowałem jej, aby na kartce napisała swój telefon i podała temu żołnierzowi. Dałem jej kartkę z pieśnią "Sadźmy Róże" i ona na tej kartce napisała swój telefon i poprosiła młodszą siostrę, aby podała temu żołnierzowi.
Ciąg dalszy napisze życie.
Na manifestacji tej było wiele flag i banerów z różnymi hasłami. Wśród nich zdjęcie obok przedstawia, już na ul. Nowy Świat, baner z hasłem: KOPACZ DO ŁOPATY EXHUMACJE CZEKAJĄ. Kopacz to obecna marszałek Sejmu, a w trakcie katastrofy Smoleńskiej minister zdrowia, wsławiła się kłamstwem odnośnie identyfikacji zwłok i wyjątkowym serwilizmem, za który dostała awans na marszałka. Hasło to odnosi się do ostatniej ekshumacji ciała Anny Walentynowicz (legendarnej działaczki Solidarności). W wynkiku badań genetycznych utalono, że to nie jest Anna Walentynowucz i że ciało to zostało zamienione.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz