List otwarty do premiera Glińskiego w sprawie fałszowania historii w muzeum KL Auschwitz
28
lutego
2018
Szanowny
Panie Premierze.
Byłem
niedawno uczestnikiem wycieczki zwiedzającej niemiecki obóz zagłady
KL Auschwitz. Wycieczka składała się młodzieży z kilku
krajów. Młodzi ludzie nieśli w rękach swoje flagi narodowe
lub byli owinięci w chusty w barwach narodowych. Wśród
uczestników najwięcej było młodzieży z Izraela oraz
ze Szwajcarii, ale też kilku innych krajów. Wycieczka
oprowadzana była przez panią przewodnik, która miał zawieszony
na szyi identyfikator Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau
w Oświęcimiu, zatem była reprezentantem państwa polskiego.
Wśród uczestników byli również obecni organizatorzy lub
opiekunowie wycieczki, którzy byli jednocześnie tłumaczami oraz
ochrona, prawdopodobnie z Mosadu.
Wskazując na druty kolczaste i budki
strażnicze, pani przewodnik rozpoczęła wykład na temat osób
pełniących straż w obozie, ich liczebności, warunkach życia,
ich rodzinach itp. Podczas wykładu cały czas mówiła o SS-manach.
Jeden z młodych ludzi zapytał jakiej narodowości byli owi
SS-mani będący obozowymi strażnikami. Wówczas pani przewodnik
odpowiedziała, że „SS była to „formacja
wojskowa, którą organizowali naziści z młodych ludzi,
których dzięki nazistowskiej propagandzie rekrutowano
do specjalnych wojskowych szkół, gdzie poddawano ich
straszliwej indoktrynacji, czy wręcz „praniu mózgu”, wpajano
im nienawiść do Żydów, oraz poddawano gruntownemu
przeszkoleniu wojskowemu”.
Młody człowiek całkiem przytomnie zauważył,
że pani przewodnik nie odpowiedziała na jego pytanie,
dlatego nalegał na uzyskanie odpowiedzi jakie owi SS-mani byli
narodowości. Pani przewodnik ponownie zgrabnie ominęła pytanie
odpowiadając, iż „naziści prowadzili swoją straszliwą
propagandę w całej Europie, kierując ją w szczególności
do młodych europejczyków i wielu z nich udało się
im oszukać i poddać tej indoktrynacji. Dlatego
w SS służyli ludzie z wielu krajów Europy –
Belgowie, Francuzi, Holendrzy, Hiszpanie, Węgrzy, Ukraińcy, Łotysze
itp.”. Nie powiedziała, że w SS służyli Niemcy.
Ponieważ oburzyła mnie taka odpowiedź,
podszedłem do pani przewodnik i zwróciłem jej uwagę,
że pominęła Niemców. Poprosiłem bardzo grzecznie, żeby
podała ten prosty fakt do wiadomości uczestników wycieczki
oraz fakt, że niemieckim SS-manom wpajano nienawiść również
do innych grup etnicznych, narodowych lub społecznych – np.
do Polaków, Cyganów, niepełnosprawnych, czy homoseksualistów.
Pani przewodnik zareagowała gwałtownie. Najpierw
poinformowała mnie, żebym się nie wtrącał, bo to ona
jest przewodnikiem i historykiem, a ponadto będzie mówić
to, co sama uważa za stosowne i jak zechce to powie,
że w SS służyli tylko Polacy. Następnie zaczęła
głośno mówić do całej wycieczki, że jest
to antysemicki napad na Żydów z wycieczki.
Zostałem otoczony przez izraelskich ochroniarzy
i oddzielony od młodzieży. Wezwano policję. Pani
przewodnik oskarżyła mnie wobec policjantów, że napadłem
na uczestników wycieczki, wygłaszając przy tym obraźliwe,
antysemickie hasła. Na szczęście policjanci wysłuchali
również mojej wersji zdarzeń i byli tak samo jak ja oburzeni
jej zachowaniem. Odmówili przyjęcia zawiadomienia o popełnieniu
przeze mnie przestępstwa.
Moim zdaniem istnieje ścisły związek takich
incydentów jak ten przeze mnie opisany, a obecnym kryzysem
polsko – żydowskim i falą antypolskich zachowań
na całym świecie.
Zwracam się zatem do Pana Premiera
z pytaniem dlaczego polskie państwo tworzy i finansuje
muzea budujące i rozpowszechniające na cały świat
kłamstwo o ”polskich obozach koncentracyjnych”? Muzea,
które goszczą co roku setki tysięcy zwiedzających z całego
świata i w swoim przekazie ukrywają męczeństwo Polaków
oraz zbrodnie Niemców, a tym samym informują zwięxających
o wszechobecnym polskim antysemityzmie oraz o odpowiedzialności
państwa i narodu polskiego za wymordowanie europejskich
Żydów. To za pieniądze polskich podatników zakłamywane
jest prawda, że nigdy podczas II Wojny Światowej nie było
„polskich obozów koncentracyjnych” czy „polskich obozów
śmierci”, że większość europejskich Żydów wymordowanych
przez Niemców to byli obywatele polscy, a gdyby nie pomoc
Polaków i państwa polskiego nie byłoby Izraela, bo nie
miałby go kto zamieszkiwać.
W obliczu trwającego od kilku tygodni
kryzysu międzynarodowego, dziwimy się, że naród żydowski
doświadczony przez Niemców w tak straszliwy sposób podczas
ostatniej wojny światowej opowiada dziś, że sprawcami ich
nieszczęść byli Polacy. Skąd to zdziwienie? Przecież młodzi
Żydzi z całego świata, uzyskaną w swoich ojczystych
krajach wiedzę, że to Polacy są współodpowiedzialni
za Holokaust, konfrontowali podczas pobytu w Polsce
w naszych państwowych muzeach. I co w nich
zobaczyli? Polskie obozy śmierci, w których nasi ojcowie
służący w oddziałach SS kierowani wrodzonym
antysemityzmem wymordowali swoich żydowskich sąsiadów
i wymordowali Żydów ze wszystkich krajów Europy (być
może przy nieznacznym i niechętnym udziale Niemców).
Trudno oczekiwać, by zwiedzający muzeum
w Auschwitz polemizowali z Polakami, którzy sami, w swoich
państwowych muzeach, przedstawiają się jako odpowiedzialni
za zagładę Żydów, jako kaci, a nie ofiary. Zwiedzałem
dwie tego rodzaju placówki, które są w całości
finansowane z pieniędzy publicznych państwowych
i samorządowych), a zostały oddane w zarządzanie
tzw. organizacjom pozarządowym. Pierwszą jest oczywiście Państwowe
Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu.
W jaki sposób od kilkudziesięciu lat
organizowane są tam wycieczki żydowskiej młodzieży z całego
świata można było się przekonać z filmu „Defamation”,
nakręconego w 2009 roku przez Yoava Shamira. Dzieci, które już
wcześniej na lekcjach historii dowiadywały się
o „współudziale i winie” Polaków za zagładę
Żydów, przed przyjazdem do Polski ostrzegane są przez
organizatorów wycieczek i pracowników służb specjalnych,
że przyjeżdżają do kraju im wrogiego. Na miejscu
w Polsce wprowadza się psychozę strachu, wmawia się im,
że są otoczone przez bardzo wrogich ludzi, że oddalenie
od grupy to pewna śmierć z rąk polskich
neonazistów. Opowiada, że jedyny sposób na przeżycie i
ratunek dla uczestników wycieczek to ochrona agentów
izraelskich służb specjalnych i ścisłe przestrzeganie
wydawanych przez nich nakazów i zakazów. M.in. zakazu rozmowy
i jakiegokolwiek samodzielnego kontaktu z miejscową
ludnością, zakazu oddalania się od grupy, zakazu opuszczania
pokoi hotelowych, czy otwierania w pokojach hotelowych okien lub
drzwi. Bo wtargnąć mogą polscy antysemici i natychmiast
wymordować wszystkich Żydów, jak to robią od setek lat.
Tak psychicznie sterroryzowana młodzież
przywożona jest następnie do obozu w którym zgładzono
jej przodków. W obozie mogą zobaczyć i przeczytać
na licznych planszach informacyjnych jak wyglądała olbrzymia
machina śmierci, która stworzona została na polskiej ziemi
dla ich żydowskiego narodu. Gdziekolwiek się rozejrzą, z opisów
oraz wyjaśnień swoich tłumaczy dowiadują się, że wszystkie
te okropności przygotowali SS-mani, naziści lub hitlerowcy.
Tablice takie prawie zawsze informują w trzech językach
(po polsku, angielsku i hebrajsku), że:
• Budka chroniąca przed złymi warunkami
atmosferycznymi esesmana odpowiedzialnego za kierowanie apelem
i odbieranie meldunków o stanie liczbowym więźniów.
• Znajdujesz się w budynku w którym
esesmani zamordowali tysiące ludzi. Uszanuj ich cierpienie i pamięć
o nich. Zachowaj ciszę.
• W tym bloku znajduje się część mienia
zrabowanego przez SS ofiarom Auschwitz, znalezionego
po wyzwoleniu obozu.
• Pamięci mężczyzn, kobiet i dzieci,
ofiar nazistowskiego ludobójstwa. W tym miejscu znajdują się
ich popioły. Niech spoczywają w pokoju.
Setki takich tablic przekonuję zwiedzających,
że sprawcami zagłady Żydów byli SS-mani lub szerzej naziści.
Celowe niedopowiedzenie narodowości tych SS-manów (nazistów) daje
oczywiste skojarzenie, choćby ze względu na umiejscowienie
obozu, że byli to Polacy. Jeżeli ktoś miałby
jakiekolwiek wątpliwości co do polskiej narodowości
SS-manów, to rozwiewają je na pewno „wyjaśnienia”
przewodników oraz organizatorów zwiedzania KL Auschwitz przez
młodzież z całego świata.
To samo dzieje się z informacjami
o ofiarach. W ogóle nie podaje się do wiadomości
liczbę obywateli polskich zamkniętych i zamordowanych
w obozie. Władze muzeum ukrywają prawdę historyczną,
o tym że:
• KL Auschwitz utworzono w roku 1940
dla Polaków w związku z rosnącą lawinowo falą terroru
niemieckiego i masowymi aresztowaniami Polaków. W latach
1940 – 1942 więźniami obozu byli prawie wyłącznie polscy
katolicy . Dopiero od 1942 roku obóz stał się jednym
z ośrodków ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej
i zaczęli tu trafiać Żydzi z większości krajów
okupowanej przez Niemców Europy.
• wśród 1 100 000 Żydów deportowanych
do obozu ponad 300 000 byli to Polacy
wyznania mojżeszowego,
• ok. 150 000 byli to Polacy -
katolicy i prawosławni
• organizatorami obozu i strażnikami byli
Niemcy (słowo Niemcy zostało właściwie na terenie muzeum
KL Auschwitz całkowicie wymazane z publicznego obiegu
i zastąpione słowami SS-mani lub naziści, którym w domyśle
przypisano narodowość polską)
• polscy katolicy ratowali swoich rodaków
wyznania mojżeszowego (polskich żydów) przed niemiecką machiną
śmierci, ukrywając wielu z nich i udzielając
im wszelkiej pomocy, a jakakolwiek pomoc Żydowi zagrożona
była i karana przez Niemców śmiercią osoby udzielającej
pomocy i jego rodziny; karę śmierci stosowali Niemcy wyłącznie
na okupowanych terenach Polski,
• istniało polskie państwo podziemne, które
przez cały okres wojny walczyło z nazistowskimi Niemcami,
organizowało walkę zbroj z niemieckim okupantem, walkę
organizowano nawet na terenie KL Auschwitz; państwo
to w każdy możliwy sposób pomagało polskim
i europejskim Żydom.
Zwracam również uwagę Pana Premiera na sposób
w jaki wszechobecne, trójjęzyczne tablice informują
zwiedzających o narodowości ofiar zamordowanych w obozie.
Są to napisy typu:
• Główne miejsca – getta, obozy przejściowe
i więzienia, z których deportowano Żydów i więźniów
innych narodowości do KL Auschwitz.
• Od 26 marca 1942 roku do połowy
sierpnia 1942 roku w blokach 1 – 10 mieścił się
obóz dla więźniarek. Oddzielone one były od obozu męskiego
wysokim murem. Umieszczono tu około 17 000 Żydówek
i nie-Żydówek, przywiezionych z Niemiec
i krajów okupowanych….”
Tablice informacyjne ukrywają narodowości,
podają jedynie, że ofiarami były osoby narodowości
żydowskiej oraz innych narodowości. Oburzamy się na przemilczanie
przez komunistów tysięcy polskich ofiar , gdy tymczasem w wolnej
Polsce informacje 120 000 Polaków zamordowanych przez Niemców
w KL Auschwitz w polskim muzeum wyrugowano, ukryto,
nazywając ich zbiorczo nie–Żydami lub więźniami innych
narodowości .
To samo dzieje się podczas oficjalnych
obchodów dnia wyzwolenia obozu. Organizatorzy tego wielkiego,
międzynarodowego święta całkowicie pomijają polskich więźniów,
przedstawiając światu jedynie ich żydowskich współbraci. Polska
organizacja zrzeszająca byłych więźniów KL Auschwitz-Birkenau
i ich rodziny, przez wiele miesięcy walczyła o prawo
do obecności na tegorocznych uroczystościach swoich
członków – byłych więźniów obozu i ich krewnych.
Po wielomiesięcznej batalii otrzymali zaproszenia jedynie dla…
trzech osób. Jak poinformowała przewodnicząca organizacji,
przekazanie tych zaproszeń obwarowano zakazem wnoszenia polskich
flag i jakichkolwiek symboli narodowych. Flagi izraelskie
wnoszone są bez ograniczeń. Zakazywanie przez władze
polskiego, państwowego muzeum używania na oficjalnych,
międzynarodowych uroczystościach biało-czerwonych flag
RP i zakazywanie byłym więźniom obozu ujawniania swojej
polskiej narodowości, przy wszechobecnym eksponowaniu flag Izraela
i żydowskich więźniów obozu kwalifikuje się już
do podjęcia działań nie tylko przez podlegle Panu Premierowi
ministerstwo, ale i przez prokuraturę.
Kilka lat temu były ambasador Izraela w Polsce
Szewach Weiss powiedział w programie polskiej telewizji,
że w Auschwitz powinno się stworzyć z byłego
niemieckiego obozu światowe centrum informujące o prawdziwej
historii II wojny światowej, kierowany do międzynarodowej
społeczności swoisty „University of Auschwitz”.
Szanowny Panie Premierze posłuchajmy tego
starego, madrego Żyda. To doświadczony człowiek, który
rozumie świat. Oraz wspaniały Polak.. Niech polska, prawdziwa
narracja o tych strasznych czasach kształtuje żydowską
młodzież z całego świata, niech Polska stworzy ten światowy
„uniwersytet” pozostawiając w rękach Pana Premiera i
ministerstwa, którym Pan kieruje dobór treści tam nauczanych.
Nie wymagałoby to prawie żadnych nakładów
finansowych. Co najwyżej zmianę opowiadanej przez muzeum,
kłamliwej narracji (być może związanej ze zmianą obecnych
władz muzeum); wymianę tych nieszczęsnych tablic informacyjnych
i obowiązkowe dodanie do nowych tablic informacji pisanej
również w języku sprawców zagłady – czyli w języku
niemieckim. zmianę adresu placówki z ulicy Więźniów
Oświęcimia na np. Al. Rotmistrza Witolda Pileckiego; otwarcie
się na współpracę z polską młodzieżą, polskimi
patriotami i organizacjami pozarządowymi chcącymi przekazywać
światu prawdę i oddanie im (szczególnie tym młodym)
misji stworzenia prawdziwego cyfrowego KL Auschwitz czy
organizowania spektakularnych wydarzeń naukowych lub kulturalnych.
Szanowny Panie Premierze, dlaczego Ministerstwo
Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie zamówiło na przykład
u znanego w świecie artysty (niestety zabrakło już
nieodżałowanej Magdaleny Abakanowicz) dzieła obrazującego jaką
liczbę obywateli z poszczególnych państw europejskich
wymordowali Niemcy podczas II wojny światowej? Taka artystyczna
mogłaby stanąć w miejscu, które stało się już ikoną
popkultury – w słynnej bramie obozowej z niemieckim
napisem „Arbeit macht frei”. Codziennie miliony ludzi na całym
świecie, szukający zdjęć albo informacji o historii II wojny
światowej lub po prostu interesujących się sztuką,
dowiadywałoby się z tak jednoznacznego przekazu czym był
niemiecki nazizm i jaki naród poniósł z jego rąk
największą ofiarę. Taka instalacja mogła by stać się ikoną
KL Auschwitz, prawdy o Holokauście, niemieckich zbrodniach
oraz ich polskich i żydowskich ofiarach.
Analogicznie wygląda sytuacja mieszczącego się
w Warszawie Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Jak pokazuje
trwający od kilku tygodni kryzys stosunków polsko –
żydowskich, muzeum POLIN nie realizuje celów do jakich zostało
powołane. Misją tego muzeum miało być przedstawienie 1000 lat
dziejów polskich Żydów w sposób rzetelny i kompleksowy,
m.in. wyjaśniający zakłamywane przez media na całym świecie
fakty z historii XX wieku. Niestety, jak widać
po ostatnich wydarzeniach i rozpętanej w świecie
histerii, muzeum nie spełniło pokładanych w nim nadziei.
Zasadne jest zadać pytania:
• Dlaczego przed muzeum nie stoi pomnik
poświęcony pamięci setkom tysięcy polskich obywateli
zaangażowanych w ratowanie Żydów przed zagładą?
• Dlaczego w sposób wysoce
niewystarczający przedstawiane są zaangażowanie polskiego
państwa podziemnego i Polaków w ratowanie Żydów oaz
olbrzymia cena tej pomocy składającą się z życia naszych
rodaków. pomordowanych wraz z rodzinami przez
niemieckiego okupanta?
• Dlaczego muzeum POLIN nie reklamuje innych
instytucji zajmujących się historią polskich Żydów takich jak
Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II wojny światowej
im. Rodziny Ulmów w Markowej czy Kaplica Pamięci Polaków
Ratujących Żydów w Toruniu?
• I pytanie do władz Warszawy:
dlaczego dotąd nie zmieniono adresu tej placówki muzealnej np.
na Plac Jana Karskiego, Witolda Pileckiego, Henryka Sławika
albo Ireny Sendlerowej, czy na Skwer Rodziny Ulmów, Baranków,
Obuchniewiczów, Deców, Skoczylasów, Kosiorów czy Kowalskich?
Jak podały media, w czasie gdy kończono
budowę muzeum POLIN zostało wystawione na sprzedaż mieszkanie
w Warszawie, w którym polska katolicka rodzina ukrywała
w specjalnych pomieszczeniach rodzinę polskich żydów.
Mieszkanie miało całkowicie zachowane, oryginalne wyposażenie –
łącznie z pomieszczeniami służącymi za kryjówkę
i szafą, która była zamaskowanym wejściem do schowka.
Właściciel mieszkania chciał je odsprzedać po cenie
rynkowej i zwrócił się z tym zarówno do dyrekcji
muzeum jak i do pani prezydent m. st. Warszawy. Nikt nie
chciał z nim rozmawiać, Mieszkanie zostało sprzedane
na wolnym rynku i nowy właściciel podczas kapitalnego
remontu usunął całą instalację. Zaniechanie dyrekcji muzeum
i władz Warszawy doprowadziły do bezpowrotnej utraty tego
bezcennego świadectwa historii. W muzeum POLIN pieczołowicie
odtworzono wiele pomieszczeń, mieszkań, lokali użyteczności
publicznej związanej z historią polskich Żydów, a nawet
całych ulic. Dlaczego nie odtworzono jednej z tysięcy
kryjówek, w których Polacy ukrywali Żydów? Dlaczego nie
odtworzono tego małego mieszkania, w którym czteroosobowa
rodzina ukrywała trzyosobową rodzinę swoich żydowskich sąsiadów?
A w nim stolik z czterema talerzami na których
leżałyby dzienne, głodowe racje żywnościowe 4 osobowej
rodziny mieszkającej po aryjskiej stronie okupowanej Warszawy,
a obok ten sam stolik z 7 talerzami na których
rozłożono i tak już głodowe racje 4 osobowej rodziny
dzielącej się tymi strzępkami jedzenia ze swoimi żydowskimi
podopiecznymi. Takie dwa stoliki w muzeum POLIN opowiedziałoby
prawdziwą historię polskiego narodu podzielonego i wyniszczonego
przez Niemców szybciej , pełniej i mocniej niż tysiące
listów, sprostowań i not pisanych przez urzędników
Pańskiego ministerstwa.
Co stoi na przeszkodzie, żeby w Muzeum
Historii Żydów Polskich POLIN dawano jako dodatek do biletu
dzienną rację żywnościową polskiego dziecka znajdującego się
po aryjskiej stronie okupowanej Polski? Na pakiecie tym
widniałoby ostrzeżenie wynikające z wprowadzonego przez
Niemców prawa, że przekazanie jakiemukolwiek Żydowi całości
lub części tego jedzenia skutkować będzie śmiercią osoby
dzielącej się z Żydem oraz jej całej rodziny. Co stoi
na przeszkodzie, żeby każdego odwiedzającego poproszono,
by przez jeden dzień tą racją żywnościową sam się
żywił albo jeszcze lepiej karmił nią swoje dziecko. I żeby
po takim dniu odpowiedział na pytanie: czy widząc powolną
śmierć głodową swojego dziecka znalazłby w sobie tyle
heroizmu, by codziennie zabierać mu połowę jedzenia
i karmić nim swoich żydowskich współbraci?
Z wyrazami szacunku i wielką nadzieją
na szybkie działanie
Michał Dąbrowski
Trochę więcej na ten temat w Komentarzu Witolda Gadowskiego:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz