W 2008 roku w Polsce
powstało Stowarzyszenie "Demokracja Bezpośrednia", które
zaczęło lansować w Polsce referendalny system wyborczy. Na
pierwszy rzut oka można powiedzieć, dlaczego nie? Wszak są kraje
jak np. Szwajcaria, w których system ten funkcjonuje i się
sprawdza.
Czy są argumenty
za JOW (Jednomandatowym Okręgom Wyborczym) i przeciw systemowi
referendalnemu?
Najpierw jednak dwa
słowa o książce Malcolma Gladwella „Punkt przełomowy”.
Wg
teorii brytyjskiego antropologa Robina Dunbara,
mózg naczelnych ewoluował do większego rozmiaru po to, żeby mogły
one utrzymywać skomplikowane stosunki społeczne w dużych grupach.
Żyjąc
w grupie złożonej z pięciu osób, śledzimy dziesięć odrębnych
relacji: swoje relacje z czterema członkami grupy oraz sześć
dwustronnych relacji między tymi osobami, istota wspólnoty polega
bowiem na dobrej znajomości wszystkich członków. (...). Krótko
mówiąc, w następstwie stosunkowo niewielkiego wzrostu liczebności
grupy ogromnie wzrasta obciążenie społeczne i intelektualne jej
członków.
Okazuje
się, że maksymalna liczba osób, z którymi
jesteśmy w stanie nawiązać kontakty o autentycznie społecznym
charakterze, relacje oparte na osobistej, dobrej znajomości każdego
członka grupy oraz wzajemnych zależności, wynosi 150.
Taką właśnie liczbę przysposobili w
swojej organizacji niektóre firmy - spółki pracownicze, jak np.
Gore Associates (znanej z tkaniny Gore-Tex), a także religijne gminy
anabaptystów.
Stu
pięćdziesięciu członków to optymalna liczba; taką liczbą
łatwiej kierować i łatwiej w niej żyć – przyznaje Bill Gross,
jeden z liderów kolonii huterowców (religijna gmina anabaptystów)
spod Spokane. - Kiedy jest nas więcej, ludzie zaczynają się od
siebie odsuwać.
Myślę, że rozważania
te warto wziąć pod uwagę przy konstruowaniu systemu politycznego
państwa, w tym ordynacji wyborczej. Po prostu człowiek nie jest w
stanie ogarnąć większej liczby członków danej grupy. Wydaje się
więc, że system przedstawicielski ma przewagę nad demokracją
bezpośrednią systemu referendalnego. Wydaje się, że system
referendalny może być wydajny w mniejszych społeczeństwach,
jednak w takich jak Polska wydaje się, że ma on ograniczone
znaczenie w kierowniu państwa, a może on spełniać jedynie
uzupełnienie dla jednomandatowych okręgów wyborczych (JOW).
System JOW nie tylko
dostarcza przedstawiciela, ale również edukatora, który jest
jednocześnie odpowiedzialny przed wyborcami. Inaczej mówiąc
edukacyjna rola posła wyraża się nie tylko w akademickim
wykładzie, ale słuszność danych poglądów jest weryfikowana
przez życie i w tym wyraża się również jego odpowiedzialność
przed wyborcami - odpowiedzialność polityczna.
Inaczej mówiąc w
swoim okręgu poseł powinien tłumaczyć wyborcom interes państwa,
który nie zawsze musi być spójny z interesem danej grupy.
Odpowiedzialność posła w systemie JOW polega również na tym, że
jest on jednocześnie wyrazicielem w parlamencie interesu elektoratu
danego orkęgu wyborczego. W systemie referendalnym nie ma tej
odpowiedzialności, gdyż nawet gdyby grupa inicjatywna referendum
zaczęła tłumaczyć istotę danego pytania referendalnego ze
względu na liczebność państwa odpowiedzialność się rozmywa. A
prócz tego, kto ma być tą grupą inicjatywną i jaka jest jej
odpowiedzialność i przed kim?
Rozważania te uzupełniają poprzedni post "Dobro wspólne", w którym wskazywałem na fakt, że ordynacja JOW jest wyważonym systemem między patologicznymi rozwiązaniami Liberum veto i ordynacją proporcjonalną, w których to systemach następuje zanik dobra wspólnego całego państwa.
Rozważania te uzupełniają poprzedni post "Dobro wspólne", w którym wskazywałem na fakt, że ordynacja JOW jest wyważonym systemem między patologicznymi rozwiązaniami Liberum veto i ordynacją proporcjonalną, w których to systemach następuje zanik dobra wspólnego całego państwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz