W trakcie kampanii wyborczej Komorowski pozwał Kaczyńskiego do sądu o to, że Kaczyński zarzucił mu prywatyzację szpitali.
Niestety Komorowski zapomniał, że w kampanii wyborczej jedynym i ostatecznym sędzią jest wyborca. Postępowanie Komorowskiego przypomina mi małego Jasia w szkole, który poskarżył się nauczycielce: "Proszę Pani, a Adaś pokazał mi język."
Panie Komorowski, czy Pan jest mężem stanu, czy przekupką z bazaru.?
Pamiętam w Parlamencie Kanadyjskim podczas transmitowanych obrad, przedstawiciel partii rządzącej niedwuznacznie wyraził swoja opinię o posłance opozycji, że ona jest prostytutką. Gdyby ona zechciała go pozwać do sądu, to po pierwsze, żaden sąd w Kanadzie nie przyjąłby takiego pozwu, a po drugie wszyscy by ją wyśmiali. Wszak wiadomo, że to jest polityka i jeśli ktoś chce być politykiem, to powinien być przygotowany, że któregoś dnia ktoś inny wyleje na niego pomyje (nawet na tak lubianego polityka, jakim był Ralph Klein z Alberty), ale sędzią w sporze, "kto ma rację", jest zawsze wyborca, a nie sąd.
I jeszcze coś z ostatniej chwili.
W Internecie krąży taki makabryczny plakat wyborczy, którego obraz zamieszczam obok.
Po prostu brak mi słów...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz