Przyjmijmy, że
orientacja pro-jednostkowa jest opcją prawicową, a pro-grupowa jest opcją lewicową.
Jak łatwo zauważyć obie skrajności są letalne tzn. prowadzą do śmierci.
Przykładami takich skrajności jeśli chodzi o skrajną orientacją progrupową zaprzeczającą istnieniu jednostki i prowadzącą do śmierci jednoski jest przykład kamikaze, czy fanatyczni fundamentaliści z bliskiego wschodu. W skrajnych przypadkach np. Hitlera, czy Pol-Pota następowała eksterminacja narodu. Jeśli chodzi o zaprzeczenie wartości grupy, to jeśli taka opcja będzie dość powszechna i będziemy mieli do czynienia z powszechną prywatą, to następuje śmierć państwa, co w przypadku Polski skończyło się rozbiorami, a i teraz idziemy równo w tym kierunku.
Ale potrzeba miłości, aby zaakceptować obie postawy wewnątrz każdego z nas. Tak! Powtórzę to, aby zaakceptować obie postawy potrzebna jest miłość własna. Człowiek, który nie kocha siebie, nie istnieje we własnym obrazie świata i będzie widział jedynie potrzeby zbiorowości i nie uwzględnia swoich potrzeb, jako jednostki. Nie daje również takiego prawa drugiemu człowiekowi. Postawa taka jest również przyczyną niskiej samooceny. Oparta o nienawiść do samego siebie, postawa taka, nie dająca sobie prawa do istnienia, jest postawą jednostronną, albo postawą totalitarną.
Jeśli człowiek szanuje siebie, jeśli kocha siebie, to akceptuje obie postawy, które istnieją w nim samym i od których nie może uciec. Człowiek, który kocha siebie, znaczy akceptuje obie postawy w nim obecne tzn. lewicową i prawicową, a także akceptuje za-równo same decyzje podejmowane zgodnie z jedną, czy drugą opcją, jak i odpowiedzialność za podjęcie tych decyzji. Postawa taka pozwala zobaczyć również i drugą możliwość zgodną z przeciwną postawą (np. lewicową), a także pozwala znacznie łatwiej zobaczyć etapy pośrednie. Akceptacja samego siebie umożliwia znalezienie złotego środka między sprzecznym interesem konfliktu jednostki ze zbiorowością. Jednocześnie akceptacja ta pozwala na rozróżnienie między wolnością i co za tym idzie odpowiedzialnością, a samowolą, czyli zachowaniem nieodpowiedzialnym. Tak więc postawa lewicowa to oparta o miłość postawa kładąca nacisk na interes zbiorowości.
A miłość to rozwijanie bliskości w oparciu o akceptację, wolność i zaufanie. Jednak akceptacja musi być bezwarunkowa, zaufanie ograniczone, a wolność musi łączyć się z odpowiedzialnością.
Przekładając to na język polityki, ordynacja wyborcza oparta na miłości własnej niesie odpowiedzialność posła przed wyborcą, a z drugiej strony pozwala na akceptację posła przez wyborcę; akceptację posła, który wygrał wybory, bez względu na to, który obóz reprezentuje (lewicowy lub prawicowy). Taką ordynacją jest ordynacja większościowa, w której jeden poseł reprezentuje dany okręg wyborczy. Ordynacja taka niesie odpowiedzialność posła przed wyborcami. Wprowadza pojęcie odpowiedzialności politycznej, a więc ogranicza pieniactwo, gdyż sędziami są wyborcy. Jednocześnie ordynacja ta wymusza pojęcie dobra wspólnego i w imię tego dobra konieczność dogadywnia się i kompromisu wewnątrz parlamentu.
W państwie, gdzie istnieje większościowa ordynacja wyborcza, rola posła polega na przełożeniu interesu jednostkowego na zbiorowy w parlamencie i na odwrót, w okręgach wyborczych - na edukacji elektoratu i przekonywanie go do danej ustawy, czyli tłumaczeniu interesu zbiorowego indywidualnym wyborcom. Innymi słowy rola posła w okręgu wyborczym polega na sprzedaży danej ustawy elektoratowi. Ale żeby móc sprzedać, to poseł musi mieć zaufanie, a więc musi być znany w swoim okręgu wyborczym. A kto w Polsce zna swojego posła-reprezentanta? Do kogo ma się udać wyborca, żeby zgłosić swoje problemy, wątpliwości? Po 20 latach od Okrągłego Stołu, znowu mamy podział na „my i oni”, tak samo jak w PRL-u, a nawet jewszcze gorzej, bo niewiadomo, kto jest odpowiedzialny np. za ustawę opodatkowującą polskie komputery, a zwalniające z podatków komputery importowane.
Człowiek kierujący się nienawiścią, widzi tylko jedną opcję i podejmuje ‘jedynie słuszne decyzje’, widzi tyko w kategoriach czarne-białe, a więc w kategoriach skrajnych, prowadzących do śmierci. Jest to postawa typu: „dobry Indianin (komunista, kapitalista, etc.), to martwy Indianin”. Postawa lewicowa oparta na nienawiści, która nie widzi człowieka, jako podmiotu i jego interesu jednostkowego, jest postawą totalitarną. Ludzie reprezentujący postawę totalitarną, w imię solidarności społecznej, starają się zorganizować życie każdej jednostki społeczeństwa, kiedy człowiek ma wstawać z łóżka, co ma jeść, jakie zażywać lekarstwa itd.
Przykładem takiej postawy totalitarnej może być refundacja lekarstw, a więc do-finansowanie przedmiotu (leku), a nie podmiotu, czyli człowieka. W podejściu zindywidualizowanym (prawicowym) wszystkie leki powinny kosztować 100%, a refundacja odbywać się przy rozliczaniu PITu (wzgl. przez Pomoc Społeczną). W obecnym systemie refundacji leków podatnicy dofinansują np. p. Nowaka, który jest prezesem Banku, i który zarabia 400 tys. miesięcznie, na równi z p. Kowalską, której renta wynosi 400 zł. Co więcej, obecny system decyduje za p. Kowalską, a więc niejako zmusza ją pod groźbą niedofinansowania, do zażywania np. leku przeciwzapalnego za 100 zł zamiast za 3 zł. Tak naprawdę jednak dofinansowanie nie jest skierowane do Kowalskiego, a do firmy farmaceutycznej.
Oto parę innych przykładów z dziedziny podatków:
Wypełnianie corocznych formularzy podatkowych jest podejściem zindywidualizowanym, a więc prawicowym. Podejściem totalitarnym jest np. podatek pogłowny lansowany przez UPR, a za propozycję którego pani premier UK przegrała kolejne wybory. Inne podatki o charakterze totalitarnym i stanowiące reminiscencję podatku pogłownego to:
- Składka ZUS, wprowadzona przez rząd Buzka-Balcerowicza, która spowodowała trzy-milionowe bezrobocie,
- VAT
- Akcyza
- Abonament radiowo-telewizyjny
- podatek od odsetek kapitałowych płacony przez banki (tzw. podatek Belki), a nie rozliczany indywidualnie z całym podatkiem dochodowym.
Jak widać w Polsce pojęcie prawicy w ogóle nie istnieje, a kolejne totalitarne i lękliwe rządy, pozbawione jakiejkolwiek wizji państwa, a więc postawy opartej o nienawiść, wraz Sejmem, próbują możliwie dokładnie zorganizować życie obywatela, a efektem tego jest Rzeczpospolita Mafijna, trzy milionowe bezrobocie i masowa emigracja za chlebem, a pojęcie dobra wspólnego, polskiej racji stanu przestało mieć jakiekolwiek znaczenie. „Warcholstwo”, „chamstwo”, przepychanki, przeciąganie, przekupstwo, posłów. A przepraszam, po co nam urząd do spraw walki z korupcją?
A co na to Prezydent RP Lech Kaczyński? Zapowiedział już veto w sprawie zmiany ordynacji wyborczej. A oto fragment jego wypowiedzi z 29.03.2006 w Programie 1 Polskiego Radia:
... Nawet gdyby ktoś wymyślił coś takiego, co zbliża się do ordynacji większościowej, jakoś omijając rafę konstytucyjną (bo ona jest dzisiaj sprzeczna z Konstytucją w sposób oczywisty), to spotka się z wetem z mojej stony, bo ja jestem zdecydowanym przeciwnikiem ordynacji większościowej, zdecydowanym przeciwnikiem. Znaczy to jest dobry sposób na wyłanianie władzy, ale on nie ma nic wspólnego z demokracją. I podam tutaj państwu tego rodzaju przykład – kraj, który od ponad 200 lat, można powiedzieć, kształtuje ten typ ordynacji wyborczej, czyli Wielka Brytania, ma w tej chwili partię, która zdobyła 24% głosów, czyli tyle, co Platforma Obywatelska w Polsce. Przyznacie państwo, że Platforma Obywatelstwa ma bardzo dużo do powiedzenia w Polsce, a ta partia nie ma nic do powiedzenia, bo ma kilku czy kilkunastu przedstawicieli w Parlamencie, bo tylko w kilku, czy kilkunastu okręgach wyborczych ona jest partią najsilniejszą. Ona wszędzie jest silna, tylko, że w pojedyńczych okręgach jest najsilniejsza. Chodzi o Partię Liberalną. I to jest system, który po prostu nie wyłania reprezentacji społeczeństwa...
No i mamy to, co mamy w Polskim Sejmie. Tylko nie wiadomo, czy się śmiać, czy płakać.
PS.
A przepraszam bardzo, skąd ludzie, wychowani w niewoli, mają wiedzieć, jak wygląda wolność? Kto ma ich edukować, jak nie środki masowego przekazu? A czym się zajmuje Publiczne Radio, czy Telewizja? Tematami zastępczymi! Dlaczego fundamentalny problem ordnacji wyborczej w publicznych środkach przekazu stanowi tabu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz