wtorek, 26 maja 2009

Rozmowa na bazarze

Wczoraj poszedłem na bazar. Kupując warzywa pewna starsza kobieta przede mną odezwała się do sprzedającego słowami:
- Bo, wy Polacy... (i tu szły jakieś obraźliwe słowa, których już nie pamiętam).
Na co ja zareagowałem:
- Czy pani, to nie Polka?
Na co ona zareagowała:
- Nie.
Na to ja:
- Nie ma przymusu mieszkać w Polsce. Jak się Pani nie podoba to może pani wyjechać. A co pani zrobiła, aby naprawić Rzeczpospolitą? Czy była pani w sobotę na demonstracji w sprawie zmiany ordynacji wyborczej (JOW)?
A ona:
- A co to daje?
Najlepiej na to zareagował Marek:
- A chodzi Pani do Kościoła?
Na co ona:
- Chodzę.
A Marek:
- A co to daje?

sobota, 23 maja 2009

Marsz JOW

Dzisiaj był ogólnopolski marsz zwolenników zmiany ordynacji wyborczej na jednomandatowe okręgi wyborcze (JOW). Pomimo zmiennej pogody (deszcz, wiatr, słońce) marsz się udał. Rzeczywiście było wiele ludzi z wielu miast. Najbardziej podobały mi się banery z Koszalina, które były bardzo podobne do mojego skromnego transparentu JOW - referendum. Większość ludzi miała baloniki z napisem JOW, a także białe kapelusze z czerwoną wstążką. Przemawiał profesor Przystawa, profesor Czachor, a także Sanocki z Nysy i wielu innych gości, a całością kierował Remigiusz Zarzycki. Niestety Rafał Dudkiewicz z Wrocławia tym razem nie przybył. No cóż, szkoda. Najbardziej mnie zdenerwował były marszałek Sejmu Jurek i poseł Piłka. Bo, co oni też zrobili, aby wprowadzić JOW, w czasie kiedy Jurek był marszałkiem? Obłuda i to wszystko. Ja szedłem z Grażyną z Krakowa. Bardzo sympatyczna osoba. Rozdawaliśmy ulotki informujące co to jest JOW. Idąc Krakowskim Przedmieściem przypomniała mi się scena z Powstania Listopadowego, kiedy powstańcy szli tą samą trasą wołając: "Do broni!" i ze strony mieszkańców spotkali się z odzewem w postaci zamykanych okien. Podobnie było i teraz. A Ty należysz do tych co idą Krakowskim, czy do tych co zamykają okna?
Przed pałacem prezydenckim stanęliśmy i ustawiliśmy wielkie klocki z kartonów z napisem JOW. Wyszedł do nas Kownacki (chyba szef kancelarii prezydenta) i my przyczepiliśmy mu do klapy znaczek JOW i zrobiliśmy sobie z nim zdjęcie, potem poprosiliśmy jego, aby się podpisał na klockach. A trzeba Wam wiedzieć, że prezydent Kaczyński jest przeciw JOW (por. jeden z pierwszych moich postów).

W tym samym czasie Krakowskim przeszła (ale w drugą stronę)demonstracja "Prawa dla zwierząt". Ale ta demonstracja była niepomiernie mniejsza (jakieś 50 osób)od naszej (jakieś 300 - 500 osób).

Potem poszedłem wspierać demonstrację Komitetu Obrony Lokatorów przeciw 300% podwyżce czynszów, która to demonstracja odbyła się przed "Niespodzianką" na pl. Konstytucji, gdzie miały miejsce uroczystości z okazji 20 lecia obalenia komunizmu. Pomimo deszczu i chłodnego, przenikliwego wiatru był to dobry moment dla naszej demonstracji i pokazania, że idee Solidarności z 1989 roku legły w gruzach. Demonstracja KOLu i WSLu wystraszyła panią prezydent Hannę Gronkiewicz-Waltz, która stchórzyła i nie przyszła. Natomiast wyszedł do nas Zbigniew Bujak i zaczął z nami sensownie rozmawiać. Ja mu zwróciłem uwagę na fakt braku ustawy reprywatyzacyjnej i dzikiej reprywatyzacji, co prowadzi do konfliktów, a także zagraża odzyskanym Ziemiom Zachodnim i Północnym, wszak pewnego dnia w Unii Europejskiej przyjdzie Niemiec i powie, że to jego i na tej samej zasadzie, jak się odbywa dzika reprywatyzacja przejmie nieruchomość. Dlaczego więc, państwo nie chce wziąć odpowiedzialności na siebie za reprywatyzację, tylko spycha tę odpowiedzialność na obywateli? Niestety Bujak zbył to machnięciem ręki. A Ty, co o tym myślisz?

niedziela, 17 maja 2009

Misiak otworzył Puszczę

Wreszcie mogłem pójść i zregenerować siły. Było pysznie. Poszedłem z Leszna krótszą trasą, tzn. żółtym szlakiem, tym koło kościoła. Najpierw było pochmurnie, jakby mżawka, w każdym razie opad poziomy. Gałęzie drzew i krzaków obciążone liśćmi i wilgocią zwisały nad drogą tworząc tunel soczystej zieleni. Oczywiście musiałem odwiedzić moje ukochane Debły, spojrzeć w dal nad bagnem pokrytym różnokolorowymi trawami. A tuż obok, koło dębu Kołłątaja, kobierzec białych kwiatów konwalii. No, i ptaki. Dużo by opowiadać na ten temat. Maj jest szczególnie bogaty w różne głosy. Krzyk żurawi. Nawet kukułka niezmordowanie kukała. Pierwszy raz w tym roku ugryzł mnie komar. Niestety rozpoczął się sezon komarów, a bez żab, to te insekty stanowią istną plagę. U Mątewkowej zakwitły lilaki. Prześwietliłem je nieco, żeby znowu tak szybko nie zdziczały. Skutkiem tego prześwietlania powstał piękny bukiet, który zabrałem do domu. Po drodze odwiedziłem moje Galegi. W jednym miejscu odbiły pięknie, ale w drugim inne rośliny je zagłuszają, wziąłem się więc szybko za pielenie, no i oczywiście gołymi rękami czyszczenie z pokrzyw musiało się skończyć tym, czym się skończyło, czyli poparzeniem rąk. Niemniej jednak byłem zadowolony, widząc jak przyduszone Galegi odetchnęły. Myślę jednak, że prawdziwa wojna między tymi roślinami odbywa się w ziemi, gdzie nawzajem trują się substancjami alopatycznymi. Potem wyszło słoneczko i dodało uroku zieleni. Podczas całej wycieczki spotkałem dwóch ludzi i trzech rowerzystów. Już po wyjściu z Puszczy, zauważyłem, że mijający samochód zatrzymuje się i siedzące w nim małżeństwo zwróciło się do mnie z pytaniem o drogę do cmentarza wojennego. Tak się zatopiłem w swoich myślach, że przez chwilę nie mogłem sobie przypomnieć, gdzie jest ten cmentarz, chociaż wielokrotnie bywałem na nim i w Zaduszki zapalałem tam świeczki. W końcu sobie przypomniałem i pokazałem im drogę. Ciekawe, dlaczego w maju przyjechali odwiedzić ten cmentarz. Czyżby ktoś bliski został tam pochowany? A skoro tak, to dlaczego nie znają drogi?

IV Międzynarodowy dzień Celiakii

Wczoraj byłem na konferencji z okazji IV Międzynarodowego Dnia Celiakii. Organizowała go Małgorzata Źródlak, wspaniała kobieta, przewodnicząca Stowatrzyszenia Osób z Celiakią i na Diecie bezglutenowej. Muszę przyznać, że nawet dla mnie konferencja była ciekawa i mogłem się na niej dowiedzieć interesujące rzeczy. Wreszcie po 50 latach dyskusji i kontrowersji odnośnie owsa, jak zwykle rewelacyjna doktor Hanna Gregorek z Centrum Zdrowia Dziecka wyjaśniła o co chodzi. Otóż wg najnowszych badań z wykorzystaniem najnowocześniejszego warsztatu biologii molekularnej owies, a w szczególności prolamina owsa, białko awenina, nie zawiera glutenu, tzn. toksycznej sekwencji 33 aminokwasów glutaminy i proliny:

LQLQPFPQPQLPYPQPQLPYPQPQLPYPQPQPF,

a w szczególności sekwencji 5 aminokwasów QQPFP. Natomiast wg testów dr. Gregorek nasze, polskie płatki owsiane są zanieczyszczone jęczmieniem i przeciętnie zawierają 80 mg glutenu na 1 kg. Niemniej jednak w USA i Kanadzie wyhodowano owies specjalnie czysty, tzn. bez jęczmienia, żyta i pszenicy i okazało się, że tak wyhodowany owies nie zawiera glutenu. Tak więc koniec dyskusji na temat glutenu w owsie.

No oczywiście podczas konferencji byli producenci i wystawcy, produktów bezglutenowych. Przebojem okazały się specjalne komunikanty o zawartości glutenu poniżej 17 mg/kg, co oczywiście zaspokoiło zarówno wymogi liturgiczne, jak i zdrowotne. Podczas konferencji, oprócz obiadu, można było pojeść różne smakołyki, napoje itd. Oczywiście wszystko bezglutenowe.

piątek, 15 maja 2009

Manifa na Radzie Warszawy

Wczoraj odbyła się manifestacja na Radzie Warszawy, którą zarejestrowało trochę mediów. Z wyjątkiem Joanny Adamskiej z RDC (Radia dla Ciebie), która dzielnie nam towarzyszy od początku (a to jest już nasza ósma manifa), to większość mediów była kompletnie zaskoczona i nie zorientowana. Pamiętam jakaś dziennikarka spytała mnie, czy nasza sprawa znajduje się na porządku obrad. Na co ja jej powiedziałem, że oczywiście i po szczegóły odesłałem ją do Andrzeja Smosarskiego. Trzeba przyznać, że ta manifa była okazała i dobrze zorganizowana. Wprawdzie w porządku obrad nie było punktu dotyczącego naszej sprawy, ale "siłom i godnością osobistą" wymusiliśmy zmianę porządku obrad i w ramach 5 min. przeznaczonego na wolne wnioski, Andrzej wygłosił płomienne 15 minutowe przemówienie. Wcześniej umówiliśmy się, że gdyby Rada przerwała mu przemówienie, to my zrobimy takie zamieszanie, że będą musieli wyjść. Oprócz transparentów, myśmy mieli megafony, tuby, gwizdki i inne ciekawe "przyrządy" i myślę, że radni byli zaskoczeni naszą, dobrze zorganizowaną manifą i nie tylko nie przeszkadzali Andrzejowi, ale pozwolili, żeby ten punkt (tzn. przemówienie Andrzeja) był w porządku obrad jako pierwszy (jeden radny głosował przeciw, ale my go wytropimy i po nazwisku napiętnujemy)!!! W trakcie przemówienia, oczywiście biliśmy brawo i skandowali hasła. Niestety ja mam złamany palec (jeszcze w lutym poślizgnąłem się i upadłem) i nie mogłem bić brawa, wiec tupałem. Po przemówieniu Andrzeja wszyscy demonstrujący grzecznie opuścili salę. Właściwie to szkoda, że radni byli tacy ugodowi, bo nasze przygotowania tylko częściowo się przydały i w zasadzie nie mogliśmy zrobić hałasu. A oto poniżej tekst z jednej z gazet i w załączeniu zdjęcie, na którym ja z Jolką trzymamy transparenty.

- Lokatorów z kamienic odzyskanych przez byłych właścicieli traktuje się jak zwierzęta. Jesteśmy sprzedawani razem z budynkami - alarmował podczas sesji Rady Warszawy Andrzej Smosarski z Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów.

Fot. Wojciech Olkuśnik / AG

Protest lokatorów przeciw podwyżkom czynszów
Kilkudziesięciu lokatorów na wczorajsze obrady rady Warszawy przyszło z transparentami ze zdjęciami prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz podpisanymi "Królowa slumsów". Wspólnie skandowali: "Lokatorzy to nie towar!"

- Dzisiaj nie zajmujecie się nami, ale nie pozwolimy o sobie zapomnieć. Nasz los was nie obchodzi. Jedyne, co nam proponujecie, to złożone z baraków getta - krzyczał z mównicy Andrzej Smosarski z Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów.

poniedziałek, 4 maja 2009

Szansa na sukces po polsku.

Kochany Grubalku,
Widziałem tego Paul Potts, dobry, ale w moim odczuciu w porównaniu do Susan, to on się nie umywa. Ona ma tyle dramatyzmu w swoim głosie, że, jak to Ty mówisz, idzie to prosto do układu limbicznego i nie mogę powstrzymać łez. Słucham jej na okrągło. Pewnie niedługo sąsiedzi mnie pobiją. Wcale się nie dziwię, że ktoś dał ponad 1000 funtów za tę charytatywną płytę, na której była jedna jej piosenka.

Przy okazji odkryłem inną prawdę. Ja znalazłem taką Susan w Polsce. Wspaniała, pewnie równa Susan, również pulchna, a może jeszcze bardziej niż Susan. Wygrała nie tylko "Szansę na sukces", ale również wystąpienie galowe programu "Szansa na sukces" w Kongresowej! Ma ona jednak pecha. Wszystko to zdarzyło się w Polsce, a nie w Wielkiej Brytanii i tak jak Paul, ona dalej jest sprzedawcą, a teraz pewnie wylali ją z roboty, bo ten sklep na Targowej, w którym ona sprzedawała jakieś badziewie typu zegarki, bibeloty etc. - zbankrutował. Wyobraź sobie, że kiedy do niej przyszedłem i powiedziałem, że mam taką piosenkę Shirley Bassay, której nikt, ze znanych mi osób, nie potrafi zaśpiewać, nawet członkowie chóru akademickiego (!), to ona poprosiła mnie o zademonstrowanie tej piosenki. A kiedy raz usłyszała, za ladą sklepową, wybijając sobie jedynie takt ręką o ladę, zaśpiewała tak, że mi szczęka opadła. Brakowało mi tylko kogoś z gitarą, i kamery. Kamerę miałem, gitarę też, ale nie było gitarzysty i nic z tego nie wyszło. Mało tego, zagrałem jej w wykonaniu Khadja Nin piosenkę "Sina mali, sina deni" i poprosiłem ją, aby w tej konwencji zaśpiewała piosenkę "Nie lij dyscu nie lij". To, co ona zrobiła, przeszło moje najśmielsze wyobrażenie, to było fantastyczne. I wszystko to się działo w sklepie za ladą!!! Po prostu niewiarygodne! Czysty diament na śmietnisku. Niestety, to jest Polska i ona nie ma żadnej szansy. Poprosiłem ją o telefon, niestety podała mi telefon sklepu. Dziś, kiedy sklep zbankrutował, pojęcia nie mam, gdzie ona jest.
Przy okazji, nie zgadzam się z Tobą, że przy muzyce "Cry me a river" nie można pracować. Właśnie słucham "Cry me a river" w wykonaniu Susan Boyle i przy tej muzyce fantastycznie mi się pisze list do Ciebie.

Susan - nowe odkrycie

Dziś odkryłem nową piosenkę Susan Boyle. No, po prostu, wspaniała. Oto piosenka i namiary do YouTube. Warto posłuchać, naprawdę warto.


Cry Me A River

http://www.youtube.com/watch?v=aZoraCG3b6s&annotation_id=annotation_721040&feature=iv

Now you say you’re lonely
You cry the whole night through
Come on and cry me a river, cry me a river
I cried a river over you

Now you say you’re sorry
For bein’ so untrue
Come on and cry me a river, cry me a river
I cried a river over you

You drove me, nearly drove me out of my head
While you never shed a tear
Remember, I remember all that you said
Told me love was too plebeian
Told me you were through with me and
Now you say you love me
Well, just to prove you do
Come on and cry me a river, cry me a river
I cried a river over you

sobota, 2 maja 2009

Pokochaj siebie

W książce "Dzień po dniu" znalazłem wspaniałą medytację dedykowaną na dzień pierwszego maja:

Pokochaj siebie

We Wspólnocie mówi się nam, że powinniśmy dbać przede wszystkim o siebie, że nasza trzeźwość i Program powinny stać na pierwszym miejscu. Nie chodzi tu jednak wcale o postawę narcystyczną. Mądrze pojęte dbanie o siebie i własne dobro nie ma też nic wspólnego z bezwzględnym egoizmem - z krzywdzeniem ludzi i zaspokajaniem swoich potrzeb ich kosztem. Mamy się jedynie nauczyć siebie kochać, otaczać opieką, jako że sami dla siebie jesteśmy obiektem własnych uczuć i postaw.
Fromm twierdził, że jeśli człowiek potrafi kochać, to kocha także siebie; jeśli zaś umie kochać tylko innych, to znaczy, że nie kocha wcale. Żeby darzyć miłością innych, trzeba umieć ofiarować ją sobie.

Czy pokochałem siebie?