Drogi Jurku,
W rzeczywistości te pól roku było bardziej dramatyczne, niż ci opisałem. Nie wspomniałem ci, że mniej więcej w sierpniu, kiedy Małgosi postawiono diagnozę, ja sam miałem zapalenie trzustki. Po prostu pękł wrzód na dwunastnicy, który zalał krwią i zatkał przewód odprowadzający sok trzustkowy. Ale jak się domyślasz, w sytuacji kiedy Małgosia miała raka trzustki, różne myśli przychodzą człowiekowi do głowy. Nie wiem, czy miałeś takie doświadczenie, ale na biegu i w bólu dowiadujesz się, gdzie jest i jaki ma kształt trzustka. Miałem wrażenie, że jakaś ryba się dostała do mojego brzucha i się trzepocze.
Normalny człowiek ląduje w szpitalu i zaczynają go żywić kroplówką.. Nie, nie byłem u lekarza.. Ja na taki luksus nie mogłem sobie pozwolić, wszak Małgosia potrzebowała pomocy, a ja byłem tą osobą, którą ona poprosiła. Nie mogłem odmówić.
Zacząłem od wody, wypiłem 2-3 litry ciepłej wody, zażyłem Ventrisol, żeby zatkać wrzód, po czym zaparzyłem piołun (działa rozkurczowo na zwieracz Oddiego, na brodawce Vatera, a przez to przywraca drożność przewodu trzustkowego i żółciowego), a po jakimś czasie zjadłem ryż. Kurację tę powtarzałem cały tydzień, potem do ryżu dodałem masło.
Doszły bóle w podbrzuszu, flatulencje. Powiększyły się i zaczęły boleć węzły chłonne w pachwinach i pod pachami. Doszło zapalenie stawów i powięzi w przedramieniu i podudziu. Pamiętam pewnego ranka się obudziłem ze zdrętwiałą prawą ręką, od barku do końca palców, była całkowicie zimna, jakby nie moja (zawał ręki?..).
Zażyłem 400 mg witaminy PP (przeciwzapalna). Ugotowałem mrożone czarne jagody (przeciwbakteryjne i uszczelniają naczynia), do tego Czosnek z lukrecją (przeciw grzybom, bakteriom i wirusom, uszczelnia błony komórkowe i poprawia stan śluzówki, dobra na wrzody). Po miesiącu przerwy wróciłem do witamin i minerałów Daily. Zacząłem również pić chmiel ze skrzypem i liśćmi brzozy (przeciw-bakteryjnie, przeciwzapalnie, przeciw-nowotworowo i na układ immunologiczny). Poszedłem do apteki i kupiłem escynę (uszczelnia naczynia krwionośne), do tego, oprócz Daily zacząłem zażywać naturalną witaminę C (AcerolaC) potrzebną do syntezy kolagenu. Zacząłem zażywać również glukozaminę, Arthryl. Potem zacząłem jeść gotowaną rybę morską, mintaja, z warzywami i kurkumą (przeciwzapalna i przeciwnowotworowa). Po paru miesiącach wróciłem częściowo do soczewicy z kurkumą, cebulą i czosnkiem. Do tego tran, wapń, chrom organiczny (żeby nabrać ciała) i cynk (na gojenie).
Tyle książki kucharskiej (szczegóły przy okazji). Schudłem cztery kilogramy, po prostu wieszak na ubranie, ale przeżyłem. I chociaż tak naprawdę nie wiem, co mi było, tym razem się udało. Małgosia miała mniej szczęścia.. Jak się domyślasz wszystko to robiłem w przerwach, kiedy byłem w szpitalu z Małgosią.
Tyle narazie. Pozdrowienia,
W rzeczywistości te pól roku było bardziej dramatyczne, niż ci opisałem. Nie wspomniałem ci, że mniej więcej w sierpniu, kiedy Małgosi postawiono diagnozę, ja sam miałem zapalenie trzustki. Po prostu pękł wrzód na dwunastnicy, który zalał krwią i zatkał przewód odprowadzający sok trzustkowy. Ale jak się domyślasz, w sytuacji kiedy Małgosia miała raka trzustki, różne myśli przychodzą człowiekowi do głowy. Nie wiem, czy miałeś takie doświadczenie, ale na biegu i w bólu dowiadujesz się, gdzie jest i jaki ma kształt trzustka. Miałem wrażenie, że jakaś ryba się dostała do mojego brzucha i się trzepocze.
Normalny człowiek ląduje w szpitalu i zaczynają go żywić kroplówką.. Nie, nie byłem u lekarza.. Ja na taki luksus nie mogłem sobie pozwolić, wszak Małgosia potrzebowała pomocy, a ja byłem tą osobą, którą ona poprosiła. Nie mogłem odmówić.
Zacząłem od wody, wypiłem 2-3 litry ciepłej wody, zażyłem Ventrisol, żeby zatkać wrzód, po czym zaparzyłem piołun (działa rozkurczowo na zwieracz Oddiego, na brodawce Vatera, a przez to przywraca drożność przewodu trzustkowego i żółciowego), a po jakimś czasie zjadłem ryż. Kurację tę powtarzałem cały tydzień, potem do ryżu dodałem masło.
Doszły bóle w podbrzuszu, flatulencje. Powiększyły się i zaczęły boleć węzły chłonne w pachwinach i pod pachami. Doszło zapalenie stawów i powięzi w przedramieniu i podudziu. Pamiętam pewnego ranka się obudziłem ze zdrętwiałą prawą ręką, od barku do końca palców, była całkowicie zimna, jakby nie moja (zawał ręki?..).
Zażyłem 400 mg witaminy PP (przeciwzapalna). Ugotowałem mrożone czarne jagody (przeciwbakteryjne i uszczelniają naczynia), do tego Czosnek z lukrecją (przeciw grzybom, bakteriom i wirusom, uszczelnia błony komórkowe i poprawia stan śluzówki, dobra na wrzody). Po miesiącu przerwy wróciłem do witamin i minerałów Daily. Zacząłem również pić chmiel ze skrzypem i liśćmi brzozy (przeciw-bakteryjnie, przeciwzapalnie, przeciw-nowotworowo i na układ immunologiczny). Poszedłem do apteki i kupiłem escynę (uszczelnia naczynia krwionośne), do tego, oprócz Daily zacząłem zażywać naturalną witaminę C (AcerolaC) potrzebną do syntezy kolagenu. Zacząłem zażywać również glukozaminę, Arthryl. Potem zacząłem jeść gotowaną rybę morską, mintaja, z warzywami i kurkumą (przeciwzapalna i przeciwnowotworowa). Po paru miesiącach wróciłem częściowo do soczewicy z kurkumą, cebulą i czosnkiem. Do tego tran, wapń, chrom organiczny (żeby nabrać ciała) i cynk (na gojenie).
Tyle książki kucharskiej (szczegóły przy okazji). Schudłem cztery kilogramy, po prostu wieszak na ubranie, ale przeżyłem. I chociaż tak naprawdę nie wiem, co mi było, tym razem się udało. Małgosia miała mniej szczęścia.. Jak się domyślasz wszystko to robiłem w przerwach, kiedy byłem w szpitalu z Małgosią.
Tyle narazie. Pozdrowienia,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz